piątek, 27 maja 2016

LBA! #3



Dziękuję bardzo. To 3 nominacja (w tym momencie właśnie skaczę ze szczęścia, ale cii ), a 2 od A. Fairchild. ( jej blog, bardzo polecam
Miałam podzielić się z wami 11 ulubionymi piosenkami lub książkami lub filmami/serialami oraz dodać krótki opis, dlaczego je lubię.
Mam nadzieję, że A. Fairchild nie obrazi się jeżeli trochę to zmienię (nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła). Zamiast wybrać jedną kategorię, połączę je wszystkie razem.

Piosenki:


Cała twórczość Seleny Gomez, a zwłaszcza jej najnowszy album "Revival" jest dla mnie natchnieniem. Ma przepiękny głos, a każda jej piosenka oddaje wielkie uczucia. Mądry tekst, raz zabawny, raz smutny, raz uczący. 


"Nie zawiedź mnie". Tekst jest piękny. Dzięki skocznemu rytmowi i melodii nie jest smutna. "Potrzebuję cię, właśnie teraz więc nie zawiedź mnie". 


Mówi o tym, że łatwiej jest kochać siebie. Musimy dawać sobie radę, bez tej drugiej połówki, a w nagrodę nie będzie złamanego serca. Od teraz radę sobie sama i nie potrzebuję cię.
"Będę kochać siebie, nie potrzebuje nikogo więcej"


Piosenka jako apel zarówno dla pań i panów. Panią mówi aby potrafiły postawić się i dać zrozumieć, że nie są mamami dla swoich mężczyzn. Panom daje do zrozumiane, że maja się ustatkować i zacząć być samowystarczalnymi. "Kiedy masz zamiar wziąć się w garść, ja nie jestem twoją mamą"
Trochę feministyczna :D

Książki: 

* Cała  "Darów Aniola" i "Diabelskich Maszyn"

Jakby mogło być inaczej. Twórczość Cassandry Clare. Nie trzeba tego nawet uzasadniać.

* Trylogię "Hopelees" Colleen Hoover

Bardzo wzruszająca opowieść o dziewczynie, która dzięki Holderowi (chłopakowi w którym się zakochała) odkrywa swoją przeszłość. Przedstawia miłość tak, jak jeszcze żaden autor jej nie opisał.
Często płakałam jak ją czytałam. Bardzo polecam.

*  Cykl "Szeptem" Becca Fitzpatric

Książka o Upadłych aniołach, Nefilach i trudnej miłości. Kiedy w szkole pojawia się nowy chłopak, życie Nory przewraca się do góry nogami. "Jestem przekonana, że kiedy Patch pojawił się w moim życiu, normalność po prostu przestraszyła się i zwiała".

Filmy:

* "Zostań jeśli kochasz"

Film tak samo piękny jak książka. Nie da się nie płakać. Oglądałam go już tyle razy, a za każdy razem plącze. Mia po wypadku, w którym zginęła jej rodzina musi wybrać, czy żyć dalej (chociażby dla miłości swojego życia), czy się poddać.




* "Piraci z Karaibów"

Kocham wszystkie części i Johnny'ego Deepa <3 <3



Seriale:

* "Pamiętniki Wampirów"

Nie wiem co o nim napisać ,ale kocham ten serial. Zwłaszcza Damona Salvatore. <3 <3
(Wcale nie dlatego jest w bohaterach na moim blogu )


* "Pretty Little Liars"



Jeszcze raz dziękuję z nominację.
Tym razem nikogo nie nominuję, chyba się nie obrazicie.


Notka:
Wiem, ze czekacie za rozdziałem i postaram się go wstawić jak najszybciej. Musicie mnie zrozumieć. Zbliża się koniec roku. Masa sprawdzianów, zaliczeń ,popraw i projektów. 
Muszę podtrzymać średnią, przez co mam mało czasu.
Wybaczcie mi <3



czwartek, 19 maja 2016

Rozdział 7 Rudowłosy Anioł

* JACE *


Wyszedłem i zostawiłem Rudowłosą w bibliotece. Nie pozwoliłem się jej przedstawić (mój błąd) i nie wiem jak ma na imię. Ta akcja w łazience był nie do końca przemyślana. Naprawdę nie wiedziałam, że się kąpie. Chciałem jej powiedzieć, że ściany w instytucie są bardzo stare, grube i nic przez nie nie słychać. No ale winny się tłumaczy.

Szedłem korytarzem. Zaraz miałem mieć trening z chłopakami. Chciałem jeszcze wpaść po Aleca, mojego parabatai.

Moje myśli wciąż krążyły wokół dziewczyny pod prysznicem. Zapewne wyszedłem na skończonego dupka, ale po prostu nie potrafiłem wyjść. Kiedy zobaczyłem ją, wszystko wokół zniknęło. Nie obchodziło mnie, że była naga. Nie zwracałem na to uwagi.

Była piękna. Inna niż wszystkie dziewczyny jakie spotkałem, w całym moim życiu.
Jej nieskazitelna skóra. Zero blizn, zero run. Piegi pokrywały 1/3 jej ciała, co dodawało tylko uroku. Długie, rude pasma włosów, opadające kaskadą po plecach. Wyobraziłem sobie jak zanurzam w nich rękę i mam możliwość bawienia się nimi bez końca. Cały ten efekt wypełniały szmaragdowe oczy. Odbijające się w nich światło sprawiało, że wyglądały jak mieniące się kryształy.

Gdy tam stałem, przeszył mnie strach, że ona zaraz zniknie, a to wszystko okaże się snem.

Delikatna, jak porcelanowa laka. Nie chciałem jej zostawiać. Pragnąłem być z nią w każdej chwili, aż do skończenia świata. Dlaczego ona tak na mnie działa?

Zdarzyło mi się to pierwszy raz. Zazwyczaj było tak, że pragnąłem dziewczyny, która się we mnie zakochała. Nigdy nie wyobrażałem sobie długoterminowego związku. Nie jestem TYM gościem. Albo nie byłem. Wszystko przewróciło się do góry nogami w chwili gdy ją zobaczyłem.

Nie potrafię przestać zastanawiać się co teraz robi. Może skuliła się na kanapie przed kominkiem, czyta książkę, przechadza się po bibliotece podziwiając wszystko, co się w niej znajduje.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie Adrien, który na mnie wpadł.

Przewrócił się, łapiąc się za głowę. Ja stałem prosto, Nigdy nie upadam.

- Stary, nie patrzysz gdzie idziesz? - Spojrzał na mnie oburzony.

Wyciągnąłem rękę w jego stronę aby pomóc mu wstać. Przyjął moją pomoc.

- Zamyśliłem się. - Odparłem szczerze.

- To akurat zauważyłem. - Otrzepał spodnie. - Idziesz po Aleca?

Pokiwałem twierdząco głową.

- To pójdziemy razem. - Odrzekł i mnie wyminął.

Ruszyliśmy w stronę pokoju mojego parabatai. na szczęście nie był on jakoś szczególnie daleko.

- Nie miałeś robić czasem obchodu z naszą nowicjuszką? - Zapytał Adrien.

Nie miałem ochoty opowiadać mu o naszym spotkaniu.

- Tak, jest teraz w bibliotece, ma dzień wolny.

- Szczęściara. - Uśmiechnął się.

Naszła mnie przerażająca ochota sprawdzenia co z nią. Nie mogę zrobić tego w towarzystwie chłopaków, bo zaczęliby snuć jakieś przypuszczenia. Nie będę sobie psuł reputacji.

Zbliżaliśmy się już do celu, kiedy drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł Alec.

- Eskorta na trening? - Uśmiechnął się i do nas dołączył.

Dochodziliśmy już do sali treningowej, kiedy dałem się przezwyciężyć pokusie.

- Ej, ja zostawiłem telefon w bibliotece, zaraz wrócę.

Odwróciłem się i pobiegłem w przeciwnym kierunku. Słyszałem w oddali ich głosy "Po co mu telefon na treningu?". Nie zwracałem na nich uwagi i szedłem dalej.

Pchnąłem drzwi biblioteki i zamarłem w pół kroku.

Na podłodze, prawie, że na środku biblioteki, spała rudowłosa. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

Podszedłem i uklęknąłem przy niej. Odgarnąłem jej włosy z twarzy. Spała na książce i to dosłownie.

Wyciągnąłem lekturę spod jej delikatnej twarzyczki i położyłem z boku. Chciałem ją zanieś na kanapę, lecz gdy tylko ją dotknąłem przewróciła się na drugi bok.

Wyglądała jak małe dziecko. Przecież nie mogę się teraz rozklejać, to było by śmieszne. Prawda?

Przyniosłem koc i przykryłem ją, by nie zmarzła. Zależało mi na niej, z niewiadomych przyczyn.
Przerażało mnie to, naprawdę.

Podniosłem się i zerknąłem z góry na śpiącego anioła. Muszę dowiedzieć się jak ma na imię.

Po chwili przyglądania się dziewczynie, postanowiłem iść w końcu na ten trening. Muszę to wszystko przemyśleć.



Zatrzymałem się w drzwiach, żeby spojrzeć po raz ostatni. Trudno było oderwać oczy.

Za mną usłyszałem głosy chłopaków. Widocznie chcieli zobaczyć, czy mówię prawdę.

- I co, znalazłeś swój mniemany telefon? - Odezwał się Adrien i obaj wybuchnęli śmiechem.

Przestali, kiedy zauważyli dziewczynę w bibliotece.

- To musi być Clary. - Zauważył Alec. Kiedy zobaczył nasze miny, dodał - No wiecie, ta nowa.

Ta nowa. Mam cię Rudzielcu. Clary... śliczne. Znów się na nią zapatrzyłem.

- Hej, Jace tylko się nie zakochaj. - I znów zaczęli się śmiać.

- Nie no coś ty, ja ? - Odrzekłem i już miałem wychodzić.

Uśmiechnąłem się pod nosem i zamknąłem drzwi.

Na sali poćwiczyłem rzuty do celu, skoki w dół i walkę wręcz. Szło mi bardzo dobrze. W głowię dźwięczało mi to imię. Clary, Clary... Rudowłosy Anioł.

Przez tą nie uwagę, Alec wytrącił mi z ręki broń i przyparł mnie do podłogi.

- Z tobą chyba jest coś nie tak. Pierwszy raz dałeś się pokonać.

- Może jest chory! - Z drugiego końca sali słychać głos Marka.

Oboje zaczęli się śmiać a ja postanowiłem wziąć prysznic.

Wróciłem do swojego pokoju i od razu ruszyłem w stronę łazienki. Mimowolnie przed oczami pojawiła się scena z dzisiejszego poranka. Kiedy to zaskoczyłem Clary moimi niezapowiedzianymi odwiedzinami w jej łazience.

Umyłem się  i przebrałem w świeże ciuchy. Za 30 minut będzie obiad. Muszą się pojawić wszyscy uczniowie. Wszyscy. Nie mogę się doczekać.

Stanąłem przed lustrem i zacząłem poprawiać włosy.

Przeczesałem je ręką i spojrzałem na swoje odbicie.

Nie wyglądam źle. Dlaczego ? Bo wyglądam świetnie.

Zapowiada się ciekawie. Nie zmarnuję swojej szansy, aby przybliżyć się do naszej nowicjuszki.

Clary... szykuj się. Nadchodzę.
 




To to już wiemy, co o tej całe sytuacji sądzi Jace.
Rozdział krótki, wiem. Przepraszam. <3
Będę co jakiś czas zamieszczać perspektywę Jace'a, byście mogli zobaczyć to jego oczami, poznać jego myślenie i uczucia. Zwłaszcza względem Clary.

Mam nadzieję, że nie wyszło aż tak źle.

niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 6 (NIE)Miła niespodzianka


Kiedy weszłam do nowego pokoju nie zwróciłam uwagi na to, że wygląda znajomo. Znajomo to mało powiedziane. Wyglądał identyczne jak pokój w moim domu. Jak to możliwe?
Sądziłam, że pokoje będą tu identyczne, skromnie i niczym się nie wyróżniające.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, rejestrując wzrokiem każdy szczegół.

Nawet położenie wszystkich przedmiotów, których nie zdążyłam sprzątnąć przed wyjazdem, było takie same.

Moja uwagę zwróciła mała karteczka pozostawiona na biurku. Wstałam z łóżka, podeszłam do niej i przeczytałam na głos to, co była na niej napisane.


To co widzisz to taki mały prezencik ode mnie za to, 
że nie zjawiłem się jak miałem cię teleportować do instytutu.
Liczę na wybaczenie. 
Twój pokój jest pod wpływem czaru maskującego. 
Zasady w instytucie są zbyt rygorystyczne. 
Zobaczyć go może tylko ten, któremu na to pozwolisz. 
Wystarczy, że pomyślisz o tej osobie i zechcesz by zobaczyła pokój taki jakim jest.
Taka mała niepodziana na początek nauki.

Magnus Bane
Wielki Czarownik Brooklynu


Uśmiechnęłam się pod nosem. Widoczne Magnus lubi o sobie przypominać oraz uwielbia się tytułować. Wychodzi na to, że mam najbardziej wyjątkowy pokój w instytucie. Fajnie.

Maryse mówiła coś o tym, że ktoś do mnie przyjdzie. Nie mogłam się pokazać komuś więcej w takim stanie. W oczy  rzuciły mi się drzwi, które na pewno nie prowadziły na korytarz. Po drugiej stronie musiała być łazienka. Nie zauważyłam ich wcześniej. W domu nie miałam drzwi do łazienki w pokoju , była to mała nowość. Podeszłam do szafy. Otworzyłam drzwiczki i na oślep chwyciłam ręcznik, szczęśliwa, że był na tym samym miejscu co zawsze.

Ruszyłam w stronę (prawdopodobnie) łazienki. Ucieszyłam się, otwierając drzwi i przekonując się, że miałam rację. Łazienka była urządzona bardzo prosto. Nie było w niej nic zaskakującego. Zamiast wanny jaką mam w domu, zastałam prysznic. Na bocznej ścianie były dwa włączniki. Jeden zapewne od światła, a drugi... Podeszłam do pierwszego i przełączyłam, tym samym włączając wszystkie lampy. Ciekawość zżerała mnie od środka. Od czego był drugi włącznik. Nie mógł być niebezpieczny. To tylko przedmiot. Przełączyłam go szybki ruchem. Przede mną zamiast prysznica pojawiła się wanna. Nie zauważyłam jak do tego doszło. Pewnie Magnus maczał w tym palce. Nie mogłam się złościć, bo nie powiem odpowiadało mi takie rozwiązanie.

Teraz potrzebny był mi szybki prysznic, więc jeszcze raz przejechałam ręką po przedmiocie.

Ściągnęłam z siebie z duże ubrania mamy i weszłam do kabiny. Odkręciłam wodę i zamoczyłam ręce by sprawdzić jej temperaturę. Była ciepła, idealna. Dreszcz przeszedł całe moje ciało.

Rozwiązałam włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na ramiona. Kiedy delikatne namokły, chciałam sprawdzić czy szczotka, z łaską swoją ruszy się z miejsca i przestanie szczycić mnie swoją niepożądaną obecnością. Ku mojemu zdziwieniu, udało mi się ją wyciągnąć. Może nie od razu i nie obeszło się bez wyrwania wielu włosów, ale udało się.

Wrzuciłam ją do kosza. Nie chciałam jej już oglądać.

Wróciłam pod prysznic i zamoczyłam włosy. Ogarnęła mnie niesamowita aura spokoju. Wszystko wokół mnie zniknęło. Była tylko woda delikatne pieszcząca moje ciało. Nałożyłam żel i poczekałam, aż zacznie się pienić. Już miałam go spłukiwać, gdy usłyszałam kroki w łazience za mną.

Byłam pewna, że zamykałam drzwi. Tylko, że... tu nie ma zamka. Jak to?

Odwróciła się, nieświadoma tego co robię.



Woda spływała mi do oczu, więc nic nie widziałam. Przeczesałam włosy, odgarnęłam je do tyłu i przetarłam rękoma twarz.
Naprzeciw mnie, po drugiej stronie pomieszczenia, stał w drzwiach jakiś chłopak.

Wyglądał jak anioł. Jego blond włosy okalały jego twarz, delikatne kręcąc się przy końcówkach. Opierał się kokieteryjnie o framugę drzwi.

Nagle zdałam sobie sprawę, że stoję naga pod bieżącą wodą. Chłopak uśmiechający się, gdy tu wszedł, zmienił wyraz twarzy. Kiedy mnie zobaczył uśmiech zeszedł mu z twarzy. Wydawało mi się, że się zawstydził, ale było to tak krótko widoczne. Chyba mi się tylko przywidziało.

Patrzył na mnie, a jego źrenice podwoiły swoją objętość. Przecież byłam pod prysznicem, i nie miałam na sobie ubrań.

Moja reakcja była natychmiastowa. Wyciągnęła rękę po ręcznik i owinęłam się nim najszczelniej jak umiałam. Chłopak przyglądał mi się z niekrytym zaciekawieniem. Nawet nie stwarzał pozorów zakłopotanego i nie zamierzał wyjść.

Było mi wstyd. Nikt dotąd nie widział mnie w negliżu. Może prócz mojej mamy, no ale przecież była moją mamą, to co innego. On jest obcą osobą. Oblałam się rumieńcem i spuściłam wzrok, aby tego nie zauważył. Już chciałam na niego nakrzyczeć, że ma się stąd wynosić, ale był szybszy i mnie uprzedził.

- Nie krępuj się płomyczku. - Obdarował mnie swoim aroganckim uśmiechem - Nie ma tu niczego, czego bym wcześniej nie widział. - dodał.

Uczucie wstydu zastąpił gniew. Byłam zła na tego gościa, że tak po prostu wtargnął do mojej łazienki. Stał tu jakby nigdy nic.

- Co ty tu jeszcze robisz?!- wydarłam się na niego. - Wynoś się stąd!

Woda kapała ze mnie, a ręcznik, którym się owinęłam strasznie przemókł. Przylegał teraz do mojego ciała w każdym miejscu.

Nie należałam do osób wstydzących się swojego ciała. Według mnie nie było nic złego w nagości. Tak stworzył nas Bóg i dlaczego mielibyśmy to ukrywać. To jedno, a drugie... nie chodzi mi o to, że mamy paradować nago po ulicach. Przerażają mnie dziewczyny z kompleksami dotyczącymi swojej wagi, urody czy wzrostu. Każdy jest inny, jak by było inaczej świat był by nudny.

Wracając do palanta, stojącego w mojej łazience. Nie miałam ochoty na to, by oglądał mnie dłużej w tej odsłonie. Odsunęłam się od wody, wychodząc spod kabiny prysznicowej. Chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem. Spojrzałam na niego z chytrym uśmieszkiem i odkręciłam gorącą wodę.

Z zetknięciem się zimnego powietrza w łazience i naprawdę gorącej wody, pomieszczenie zostało wypełnione przez wilgotną parę, która uniemożliwiała widzenie.

Byłam zadowolona z siebie. Miałam  nadzieję, że zabierze się stąd. Nic bardziej mylnego.

Znienacka chwycił mnie pod ramię i na oślep wyprowadził z zaparowanego pomieszczenia. Wyprowadził mnie na sam środek pokoju.
Jakim prawem on tu jeszcze jest?!
Wyszarpnęłam mu swoją rękę. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam z wyrzutami na intruza.

- Jace. - Chyba właśnie mi się przedstawił.

- A ja...- Oczywiście nie pozwolił mi dokończyć. Jest najbardziej irytującą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam

- A ty wciąż jesteś w ręczniku. - Przejechał leniwie wzrokiem po mnie, a ja poczuła się znów nieswojo.

Jak miałam inaczej się czuć. Stałam prawie nago, przed obcym mężczyzną.
Nie mam pojęcia jak do tego doszło i dlaczego jeszcze się nie skończyło.

Chciałam się odezwać, lecz przystawił mi swój wskazujący palec do ust.

- Jak już mówiłem, jesteś w ręczniku, a ja chciałbym to zmienić. Chyba rozumiesz Aniele o co mi chodzi. - Poruszył jedną brwią w górę i w dół.

Przesadził. Strzepnęła jego palec i wymierzyłam swój w jego stronę.

- Jeżeli zaraz się stąd nie wyniesiesz, nie ręczę za siebie. - Nie sadziłam by  moja groźba, choć odrobinę go ruszyła.

Podniósł teatralnie ręce w górę. Wycofując się w stronę drzwi.

Stanął w drzwiach wyjściowych i niedbale się o nie oparł. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Jakim  prawem wszedłeś mi do łazienki ?!

- Chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie mów, że się nie udała.

Widząc moją sfrustrowaną minę dodał.

- Nie wiedziałem, że się kąpiesz. Czy wyglądam na takiego, który bez powodu wpada dziewczyną do łazienki podczas prysznicu ?

- Tak, wyglądasz na takiego i musisz być chyba głuchy, żeby  nie usłyszeć bieżącej wody.

- Dobra, mój błąd.

- Miło, że się przyznałeś a teraz powiedz mi co ty tu robisz.

Nie chciałam go tu dłużej zatrzymywać, ale wiedziałam, że nie odejdzie póki nie zrobi tego po tu przyszedł.

- Maryse poprosiła żebym oprowadził cię po instytucie.

Zlitujcie się. Pośród wszystkich uczniów musiała wybrać właśnie jego.

- Wyglądam na gotową? - zapytałam mając nadzieje, że tym razem zrozumie aluzję i dam mi się ubrać

Podszedł do mnie i przejechał opuszkami palców po moich mokrych włosach. Pode mną była kałuża wody i ciągnęła się przez cały pokój. Delikatnie dotknął mojego polika, przez co przeszedł mnie dreszcz. Nie mogę tak na niego oddziaływać. Nie chcę się zakochać, a zwłaszcza w kimś takim.

- Poczekam na zewnątrz, a chcę żebyś wiedziała, że wolę cię w tej wersji. - Uśmiechnął się, odsłaniając rzędy białych zębów.

Zaczęłam prowadzić go w stronę drzwi. Miałam je zamykać, kiedy uniemożliwił mi to swoją stopą.

- Może jeszcze raz to przemyślisz.

Działał mi na nerwy. Był uroczy, arogancki i wkurzający - nie za dobre połączenie.

Uśmiechnęłam się najsłodziej i najsztuczniej jak tylko potrafiłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.

- Tylko nie ociągaj się, bo jak będziesz się grzebać to wejdę tam bez ostrzeżenia. Nie mamy całego dnia. - Usłyszałam jego głos zza drzwi.

Bałam się, że nie żartuje. Wzięłam ciuchy z szafy i pobiegłam do łazienki. Wysuszyłam włosy i wciągnęłam czarne leginsy, czarny sportowy stanik, a na to biały top.

Nie zdążyłam nałożyć żadnej odżywki, więc nie pozostało mi nic oprócz związania włosów w koński ogon. Nie malowałam się, rzadko to robiłam.

Wyszłam z łazienki, włożyłam trampki leżące w kącie i w biegu do wyjścia próbowałam je zawiązać.

Otworzyłam drzwi, a on wciąż tam stał. W takiej samej pozycji jaką przyjął, zanim je zatrzasnęłam. Teraz dodatkowo trzymał jakiś przedmiot, chyba stele i pielęgnował sobie nią paznokcie.

Kiedy mnie zauważył, ruszył w głąb korytarzu.

- Gdzie idziesz? - Zachowywał się tak, jakby wszystko mu było jedno.

- Miałem oprowadzić cię po Instytucie. Już nie pamiętasz? - Dupek. - pomyślałam - Pośpiesz się, nie będę czekał.

Ugh jaki on denerwujący. Przyśpieszyłam kroku. Nie chciałam zostać sama na środku nieznanego mi korytarza. Niczego tutaj nie znałam z wyjątkiem mojego pokoju.

- Mogę ci zadać kontrolne pytanie ? - zapytałam.

Spojrzał na mnie z ukosa.

- Jeżeli musisz. - Ode chciało mi się całego tego zwiedzania.

- Dlaczego  nie macie tutaj zamków do drzwi. Zero prywatności.

Zaśmiał się bez krzty wesołości.

- Nie są potrzebne. Zamykamy się za pomocą run.

- Taki sposób na oszczędzanie. No nie źle.

Zaśmiał się, tym razem szczerze. Musiałam go tym zaskoczyć.

- Runy są skuteczniejsze i wygodniejsze w użyciu.

Nie chciałam już ciągnąć tego tematu. Wiem, że to ja go zaczęłam, ale jak zacznie zaraz opowiadać mi o rzeczach, które są dla mnie kompletnie obce, wyjdę na idiotkę.

Mimo moich podejrzeń nie kontynuował swojej wypowiedzi. Widocznie był skąpy w słowach. Dodawało mu to odrobiny tajemniczości. Odpowiadało mi to.
Doszliśmy do schodów prowadzących na kolejne piętro.
Szliśmy cały czas w ciszy. Czasami musiałam truchtać by dotrzymać mu kroku.
Na końcu korytarza znajdowały się podwójne, masywne drzwi.

Widząc zaciekawienie w moich oczach uśmiechnął się pod nosem i zaprosił mnie ręką do środka. Otworzył drzwi i przytrzymał je bym mogła przejść.

Zatrzymałam się od razu jak weszłam. Przyłapałam się na tym, że rozchyliłam usta z zachwytu.

Przede mną stała biblioteka.

Ogromna biblioteka. Miała kilka pięter. Na każdym piętrze znajdowały się regały z książkami.
Może na taką nie wyglądam, ale uwielbiam czytać. Kocham uczucie, kiedy książka zabiera mnie w inny świat.

Podeszłam bliżej i stanęłam na środku pomieszczenia, przed dużym biurkiem. Wszystko tu było ciemne, ciężkie i jak przypuszczam stare.

Powoli okręciłam się wokół własnej osi, by móc podziwiać ją ze wszystkich stron.

Zatrzymała wzrok na Jacie, który spoglądał na mnie tak jak ja na bibliotekę. Z zaciekawieniem i krytym zachwytem.

Podeszłam do pierwszego regału i przejechałam palcem po okładkach książek. Były piękne, złote zdobienia i oprawa w skórę oddawały charakter tego pomieszczenia.

 -  Są tu w większości same pierwsze wydania. - Rzucił od niechcenia Jace.

Natychmiastowo zabrałem rękę i w odpowiedzi spotkałam się z wybuchem śmiechu.

Musiały być cenne i stare. Ogarnął mnie strach, że jak tylko jakąś dotknę, to rozleci mi się w rękach. Zignorowałam zachowanie Jace'a i rozglądałam się dalej.

- Możesz jakąś wziąć. Spokojnie, są do dyspozycji dla każdego ucznia.

- Są ułożone alfabetycznie ? - Może głupie pytanie, ale spotkałam bibliotekę, gdzie układ książek był przypadkowy. Spędziła całe południe na szukaniu tej jednej konkretnej.

- Nie. - Odrzekł Jace. A jednak - Ich układ zrozumie tylko Hodge. Chwilowo go tu nie ma , więc postaram się go zastąpić. - Uśmiechnął się szarmancko i stanął przede mną. - Szukasz czegoś konkretnego.

Zastanowiłam się chwile i rzuciłam pierwszy tytuł, jaki przyszedł mi do głowy.

- Macie tu "Stracone zachody miłości" ?

- Klasyk. Widzę, że ktoś tu ma dobry gust.

Pomaszerował na drugi koniec pomieszczenia i po kilku minutach wrócił z książką w ręce.

- Mówiłeś, że tylko jedna osoba zna układ tych książek. Jak mu tam było...

- Hodge, nasz nauczyciel. Wybrałaś autora, dość często czytanego. Położenie niektórych książek już zapamiętałem. Hodge nigdy nie zmienia ich układu.

- Czytasz Szekspira ?

- A kto nie czyta ? - Odpowiada pytanie na pytanie, jak ja tego nie lubię.

Mimo wszystko zdziwiła mnie jego odpowiedź. W starej szkole to można powiedzieć, że tylko ja wiedziałam kim był William Szekspir. Nie wspominając o czytaniu jego dzieł. Zakładam, że tylko garstka przeczytała "Romeo i Julie". Oczywiście z przymusu.
Widać, że Nocni Łowcy to nie są zwykli ludzie. Zaczyna mi się tu podobać.

- W tamtym kącie - Wskazał na sofy i fotele ustawione przed kominkiem - możesz spokojnie poczytać.

- Nie idziemy zwiedzać dalej ? - W sumie nie chciałam stąd wychodzić.

- Widzę, że ci się tutaj podoba. Nie będę cię ciągnął na siłę.

Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz mogłam stwierdzić, że jest miły. Może moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Byłaby to trudna relacja, ale na razie nie znam nikogo innego.

Zauważyłam, że kieruje się w stronę drzwi.

- Nie zostajesz ?

- Aż tak ci się podoba moje towarzystwo płomyczku ? Nie mogę nawet jakbym chciał, mam trening. - Zaczął grzebać w swojej kieszeni od spodni. Wyciągnął jakąś karteczkę, złożoną na pół. - Maryse chciała żebym przekazał ci twój rozkład zajęć. Dziś masz cały dzień wolny.

Podszedł do mnie i wręczył mi karteczkę.

- Powodzenia. - Rzucił i wyszedł.

Zostałam sama. Zamierzałam posłuchać Jace'a, zostać tu i przeczytać tą książkę. Zerknęłam na miejsce, które wskazał mi Jace. Nigdy nie lubiłam czytać książek, rozłożona na kanapie. Zazwyczaj leżałam na podłodze. Wiem, dziwne.

I tym razem nie zrobiłam inaczej. Poszukałam pusty obszar. Było to dość trudne, dlatego, że wszędzie coś stoi.

Położyłam się na brzuchu i otworzyłam książkę.

Nie czułam jak miła czas. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam.







No to mamy kolejny rozdział
Co wy na to aby następny był z perspektywy Jace'a ? A może mam zostać przy narracji pierwszoosobowej ? Piszcie w komentarzach.

 

wtorek, 10 maja 2016

LBA ! #2



To już druga nominacja. Wciąż nie mogę w to uwierzyć ! Bardzo dziękuję za nominację A. Fairchild (jej blog). 


Do napisania dostałam 11 rzeczy, które chcę zrobić przed śmiercią

1. Pójść na koncert Justina, rzucić się na niego i wycałować ❤

2. Znaleźć takiego swojego Jace'a i żeby traktował mnie jak on Clary ❤
(Pomarzyć można)

3. Zdobyć wymarzoną pracę

4. Skoczyć na bungee

5. Przelecieć się samolotem ✈

6. Znaleźć i kupić "buty mojego życia" 👠

7. Nauczyć się Hiszpańskiego lub Włoskiego 👍

8. Założyć fundacje charytatywną ❤

9. Wynaleźć opaskę sprawiającą, że wszystkie robactwo trzyma się od ciebie z daleka

10. Sprawić aby moje włosy były proste
(To będzie czarna magia)

11. Wyjechać do Nowego Jorku i zamieszkać na Brooklynie

Nominuję:

* Clarissa Morgenstern ( Dary Anioła-Moja historia )
* Nathalie Herondale ( Kochać to znaczy niszczyć )
*Wera & Ala ( A gdy odejdę pamiętaj jedno ... )

Napiszcie 10 rzeczy jakie byście zrobili, gdyby jutro miał być koniec świata.

Przy okazji chciałabym Wam Bardzo, Bardzo, Bardzo podziękować za te 2000 wyświetleń. Jesteście wspaniali i oby tak dalej. Jest do dla mnie ogromne natchnienie. 

niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 5 Instytut

Wstałam wcześnie rano... jak na mnie wcześnie. Była około siódma. Nie wstawałam tak wcześnie - NIGDY. Pośpiesznie podniosłam się i przeciągnęłam jak kot. Jeżeli chodzi o koty, to jak zasypiałam zdawało mi się, że Bonifacy spał przy mnie, a teraz go nie ma.

Usiadłam na brzegu łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Było pusto. Niczego nie było! Jak to możliwe ?! Z biurka zniknęły wszystkie przybory do malowania, które zazwyczaj porozrzucane są po całym pokoju. Sztalugi również nie było. Szafy wydawały się takie samotne bez tych wszystkich ubrań. Stało tylko łóżko, na którym spałam.

Czy to o to chodziło Jocelyn, kiedy mówiła, że moje rzeczy zostaną przeniesione ? Mogła wyrażać się jaśniej i powiedzieć "Twój pokój zostanie przeniesiony". Westchnęłam głośno. To już dziś, nie ma odwrotu. Nigdy nie sądziłam, że tak trudno będzie mi opuścić to miejsce. Prawda, wyjeżdżałam już na dłuższy okres czasu. lecz zawsze byłam pewna swojego powrotu. Czy teraz też mogę ?

Ma to być taki okres próbny. Jeżeli po miesiącu będę chciała zrezygnować, to odbiorą mi runy i stanę się normalna. Poznam podstawy i będę musiała zaliczyć test. Mam tyko miesiąc i dużo nauki.
Inni zaczynają w wieku 12 lat. Znaczy... zaczynają szkolenie, tyle że oni są z tym światem zaznajomieni. Ja jestem jak ryba, która nigdy nie pływała, a została wrzucona do wody po raz pierwszy. Nie mam pewności czy sobie poradzę, ale spróbować nie zaszkodzi.

Zbiegłam do kuchni, gdzie miałam zamiar zastać mamę. Nie zwracałam uwagi ,na to, że jestem w piżamie a moje włosy musiały przypominać ptasie gniazdo. Słychać było dźwięk nacisku na schody, jakie wywierało moje ciało. Bose stopy uderzały o stopnie. Wpadłam do kuchni i raptownie się zatrzymałam.

Obok mamy przy stole siedział jakiś mężczyzna. Wyglądał jakby zwymiotował na niego jednorożec.
Uśmiechał się tak, że było mu widać wszystkie zęby. W jego ruchach było coś dziwnego. Spojrzał się na mnie, a jego oczy przejechały od dołu do góry. Nagle poczułam się naga i przypomniało mi się, że jestem tylko w piżamie. Te oczy... to nie były zwykłe oczy... to były kocie oczy !
Niegrzeczne było takie przyglądanie się, ale co miałam zrobić kiedy nie mogłam przestać patrzeć na tego człowieka. Musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się do mnie.

- Mamo ? - odezwałam się zachrypniętym głosem, pełnym niepokoju.

- O Clary ! Nie zauważyłam jak weszłaś - No nieźle. Spojrzałam na nią wyczekującym wzrokiem. - Ah no tak. Córeczko to jest Magnus. Opowiadałam ci o nim.

Magnus mrugnął do mnie jednym ze swoich kocich oczu. Rozsiadł się wygodniej na krześle i zwróciła do Jocelyn.

- To musi być nasz mały biszkopcik, - spojrzał na mnie - dużo o tobie słyszałem Clarisso.

Peszy mnie jego wzrok spoczywający na mnie, ale przecież nie dam mu tego po sobie poznać.

- Clary, razem z Magnusem przenieśliśmy twoje rzeczy do instytutu. Możemy wyjeżdżać w każdym momencie, - spojrzała na mnie, przenikliwym wzrokiem - znaczy... jak już się ubierzesz.

No tak, jestem w piżamie. Rozejrzałam się po kuchni, starając nie patrzeć na czarownika. Nie było żadnego śladu po robieniu śniadania. Albo w ogóle Jocelyn go nie robiła, albo posprzątała na błysk.

- Mamo, robiłaś śniadanie ?? - Uśmiechnęła się, wiedząc co mam na myśli. To było logiczne, że byłam głodna. Jak na zawołanie w tamtej chwili zaburczało mi w  brzuchu. Starałam się to stłumić przykładając rękę do brzucha. Jak zwykle nic to nie dało. - To może ja pójdę się ubrać.

Odwróciłam się na pięcie i powoli szłam w stronę schodów. Czułam ich wzroki skierowane na mnie, dlatego szłam tak dumnie (ani trochę się nie garbiąc). Byłam już w pobliżu schodów i poza zasięgiem ich wzroku. Pobiegłam jak najszybciej starając się nie dudnić o stopnie.

Wleciałam do pokoju i od razu stanęłam przed lustrem. Gdyby ktoś powiedział mi, że wyglądam źle, zaśmiałabym mu się w twarz. Wyglądałam jakby tornado porwało mnie i wyrzuciło na jakimś odludziu parę miesięcy później.

Nie była to najspokojniejsza noc.

Podeszłam do szafy, starając się nie patrzeć na swoje odbicie w lustrze na drzwiach. Kompletnie zapomniałam, że nie mam ubrań. Zrzuciłam z siebie piżamę i owinęłam się bawełnianym szlafrokiem
- Mamo! Mamo nie mam się w co ubrać! - Przecież nie zejdę świadomie tak ubrana na dół, kiedy on tam siedzi - Czarowniku, oddałbyś mi moje rzeczy! Nie będą ci pasować!

- Magnusa już nie ma ! - Odpowiedział mi to z niekrytym rozbawieniem - Możesz zejść!

Nie chciałam schodzić. Chciałam moje ciuchy!

Dobrze więc, trzeba radzić sobie nawet w najgorszych warunkach.
Zaczęłam grzebać w komodzie, z zamiarem znalezienia szczotki. Modliłam się, aby coś tam było. Tylko jak zwykle nic nie idzie po mojej myśli. Szuflada była prawie pusta, a po szczotce nie było śladu.

Ostatnim ratunkiem była łazienka mojej mamy. Musi tam być jakaś szczotka, przecież ona nigdzie nie wyjeżdża. Stanęłam w progu pomieszczenia i gdy zauważyłam ją na szafce pod lustrem, rzuciłam się na nią jak wygłodniałe zwierze.
Porwałam ją i pognałam z powrotem do pokoju.

Moim marzeniem było zatopić ją w tych kołtunach. Jaką ulgę sprawiło mi przeczesanie  ich. Nie trwała one jednak zbyt długo. W połowie długości włosów, szczotka po prostu utknęła. Mogłam ją szarpać na wszystkie strony, a ona ani drgnęła.

To chyba jakiś żarty. Świat nie jest dziś po mojej stronie. Chyba mogę płakać.

Jednak nie, nie mogę. Płacz to oznaka słabości. Nie pojadę z zapuchniętymi oczami do instytutu.

- Ratunku ! - Mamo to znak dla ciebie abyś przybiegła mi z pomocą.

Był to bardzo dobry znak. Słyszę mamę która biegnie do góry. Dobrze, że mnie usłyszała.
Zatrzymała się zdyszana w framudze drzwi i spojrzała się na mnie przestraszonym wzrokiem.

- Co się stało ?! Nic ci nie ... - urwała w połowie zdania, widząc mnie cała i zdrową, stojącą na środku pokoju. - Myślałam, że coś się stało !

- Bo stało się ! Widzisz to, - Wskazałam ręką na włosy - to jest prawdziwa tragedia !

Jocelyn wybuchła nie kontrolowanym śmiechem.
Z mojej  perspektywy to nie było takie śmieszne. To był poważny problem.

- Mamo jak ty możesz się śmiać w takiej sytuacji! - Nie odpowiedziała tylko zaczęła jeszcze głośniej się śmiać - Wypadałoby powiedzieć ci, że to twoja szczotka.

Oparłam ręce o biodra i spojrzałam na nią z chytrym uśmieszkiem. Teraz ją mam.
Mina jej zrzedła i przestała się dusić ze śmiechu.

- Jak to moja ?!

- A widzisz bym miała tu coś swojego ? - Wyrzuciłam ręce w górę - No może z wyjątkiem szlafroku.

- No dobrze, - słychać było, że się poddała - pokarz co tam narobiłaś.

Obróciła mnie w stronę lustra i stanęła za mną. Było jej to trochę nie wygodne. Mimo, że nie jestem wysoka, ona też wzrostem nie świeciła. Przysunęła krzesło i pokazała ręką abym usiadła.


Chwyciła mocno szczotkę, tak aby nie wyślizgnęła się jej z rąk. Pociągnęła raz... drugi i nic. Przytrzymała druga ręką włosy.

- Auć ?

Zobaczyła moje odbicie w lustrze. Moją nie pewną minę. Uśmiechnęła się aby (prawdopodobnie) mnie uspokoić. Skupiła się i ciągnęła znowu. Szczotka ani drgnęła.

- Nie da rady. Przepraszam. - Było widać współczucie w jej oczach. - Będziemy musiały je obciąć.

Zerwałam się z krzesła. Jocelyn cały czas trzymając szczotkę poleciała delikatnie do przodu. Przewróciłaby się, gdyby nie chwyciła  toaletka.

- Obciąć ?! Chyba nie przemyślałaś tego co powiedziałaś ?! - byłam zła, jak mogła wpaść na coś takiego. Wolałabym chodzić ze szczotka we włosach tak długo ja to konieczne - Nożyczki i moje włosy nie pasują do siebie.

Tym właśnie przepowiedziałam swoja przyszłość. Chwile później gdy miałam się zbierać okazało się, że Magnus nie stawił się i będę musiała jechać taksówką.
Mama pożyczyła mi swoje ciuchy. Na szczęście mamy podobny rozmiar. Jej bluzka tylko troszeczkę na mnie wisi. Szczotka jak tkwiła tak tkwi. Spięłam włosy aby nie rzucało to się w oczy, lecz nie za wiele to dało. Chyba spale się ze wstydu!

Pożegnałam się z mamą i z łzami w oczach wsiadłam do taksówki.

Wyglądałam przez okno. Nowy Jork. Ciągły ruch i masa ludzi na chodnikach. Dziś akurat padło. Były widoczne tylko parasole i cienie pod nimi. Kocham to miasto.

Zdałam sobie sprawę, że boję się tego co mnie czeka na miejscu. Jak mnie przyjmą, czy będę miała jakiś czas dla siebie ? Może znajdę przyjaciół, a może będę szarą myszką. No może jednak do szarej myszki mi daleko. Nawet jakbym chciała, nie potrafiłabym.

Taksówkarz zatrzymał się przed jakimiś ruinami starego kościoła gotyckiego. Dlaczego się zatrzymał?

- Przepraszam, dlaczego się zatrzymaliśmy ?

- To jest adres, który mi pani podała. Bardzo dziwna okolica. Jest pani pewna, że adres jest właściwy.


Niczego nie była pewna. Wpatrywałam się w ruiny. Między
mrugnięciami, zmieniły się one w potężną budowlę. Piękną i wcale nie zniszczoną.

Nie mogłam mieć pewności czy to co widzę jest prawdziwe. taksówkarz zauważył mój zachwyt, co go zdziwiło.

- Może zawiozę panią na następną ulicę, jest tam o wiele przyjaźniej niż tutaj.

- Nie, nie dziękuję. To tutaj.

Patrzył na mnie jak na wariatkę. Wcisnęłam mu pieniądze do ręki i wyszłam z samochodu. Stanęłam przed wielką bramą z napisem "Instytut". To musiało być tutaj. Ostrożnie wyciągnęłam rękę w stronę bramy. Ona, jak pod moim dotykiem rozproszyła się, jakby zapraszając mnie do środka. Rozejrzałam się na około, czy nikt nie patrzy i podążyłam, nie pewnym krokiem, do drzwi wejściowych (jak mniemam). Znajdowało się na nich coś na wzór kołatki. Uderzyłam nią dwa razy.

Drzwi otworzyła mi kobieta w średnim wieku. Wysoka,elegancka z kruczoczarnymi włosami.
Miała przyjazny wyraz twarzy. Gdy mnie zauważyła, źrenice powiększyły jej się dwukrotnie.

- Ty musisz być Clarissa - Wiedziała kim jestem, dziwne...a może jednak nie. Przecież mój przyjazd był zapowiedziany. - Wejdź dziecko do środka, bo cała przemokniesz. - Nie zauważyłam nawet jak ze mnie kapało.

Przekroczyłam próg. Wnętrze było ciemne. Dominowały barwy brązowe i bordowe. Meble wykonane z ciężkiego, ciemnego drewna. Dywan biegnący od wejścia i zanikający w ciemnym korytarzu był koloru bordowego. Na ścianach wsiały ogromne obrazy w złotych ramach. W brew pozorom, było przytulnie, a klimatu dodawało przyciemnione światło.

- Mam na imię Maryse i razem z moim mężem Robertem, szefuje tym Instytutem. Pewnie chciałabyś pójść do swojego pokoju. - Zerknęła na mnie i zauważyła szczotkę we włosach. Była bardzo uprzejma i nie skomentowała mojego ekstrawaganckiego wyglądu. Odwróciła się w stronę korytarza i dała znak ręka, abym poszła za nią. - Po podróży powinnaś chwilę odpocząć. Przyśle do ciebie później kogoś, żeby cię oprowadził i dostarczył plan zajęć.

Podeszłyśmy do dużych drewnianych drzwi. Maryse je otworzyła i zaprosiła ręką.

- To jest twój pokój. Do zobaczenia.

Wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Jak tylko usłyszałam zgrzyt zamka, rzuciłam się na łóżko.
Czuje się dziwnie. Wyglądam dziwnie. Muszę wziąć prysznic. Zaczynam nowe dziwne życie.




                                  Przeprosiny !!
Przepraszam, że tak długo czekaliście na kolejny rozdział.
Nie jestem z niego zbytnio zadowolona.
Mogę wam odrobinę zdradzić, że w następnej notce pojawi się Jace.

Czekam na wasze opinie i zapraszam do komentowania <3 <3

czwartek, 5 maja 2016

LBA ! #1






Dopiero co zaczęłam bloga i już zostałam  nominowana do LBA. Chcę bardzo, ale to bardzo podziękować Mania Maja ( jej blog ) za nominacje. Korzystając z okazji, bardzo polecam zajrzeć do niej. Bardzo wciągający i ciekawy blog. Osobiście jestem jej fanką.

Do napisania dostałam 11 faktów o mnie:


1. Chodzę do 2 klasy gimnazjum i mieszkam w woj. wielkopolskim

2. Jestem szatynką o bardzo kręconych włosach. Mam z nimi nie mały problem. Noszę okulary.

3. Uwielbiam Justina Biebera, 5SoS, Selene Gomez ( Ją to kocham) i Little Mix.

4. Mam czarnego kota, który (tak jak na blogu) nazywa się Bonifacy.

5. Jestem wysoka (175 cm) i cierpię z tego powodu, bo nie mogę ubrać za wysokich botów :(

6. Jestem osobą bardzo spontaniczną, zabawną, pozytywnie zakręconą i podobno wredną ( choć ja tak nie uważam). :)

7. Leń ze mnie największy na świecie.

8. Trochę utożsamiam się z bohaterka bloga.

9.  Mam problemy z pisaniem dłuższych prac ze względu na błędy ortograficzne jakie popełniam. Moja polonistka podejrzewa mnie o dysortografie ( no nieźle )

10. Kocham śpiewać, po prostu uwielbiam muzykę i wszystko co z nią związane.

11. Czytanie to moja pasja, hobby, zainteresowanie i wszystko jeszcze co można do tego podpiąć. Potrafię zamknąć się w pokoju na cały dzień i nie wychodzić dopóki nie skończę czytać lub nie zaczną ,nie boleć oczy.

Nominuję :

* Ms. Veronica ( To love is destroy... )
* Aley Morgerstern ( Diabelskie Dary )
* Córka Lilith ( Zaręczyny - Dary Anioła )
* mrs. Gray ( All of Me )
* Madzia Lightwood ( Death is only the beginning )

Pobawmy się w zmienione LBA. Niech każda z was napisze 15 ciekawostek o sobie. Takich, których nikt nie wie.

Notka:
Przepraszam, że tak długo czekacie na rozdział. Postaram się go dodać jeszcze w tym tygodniu. Mam mały problem z pisaniem. Wiem co chcę napisać tylko, że nie potrafię tego ubrać w słowa.
Jeszcze raz strasznie was PRZEPRASZAM.
Mam nadzieje, że wciąż tu jesteście i nie zniechęciłam was.