czwartek, 19 maja 2016

Rozdział 7 Rudowłosy Anioł

* JACE *


Wyszedłem i zostawiłem Rudowłosą w bibliotece. Nie pozwoliłem się jej przedstawić (mój błąd) i nie wiem jak ma na imię. Ta akcja w łazience był nie do końca przemyślana. Naprawdę nie wiedziałam, że się kąpie. Chciałem jej powiedzieć, że ściany w instytucie są bardzo stare, grube i nic przez nie nie słychać. No ale winny się tłumaczy.

Szedłem korytarzem. Zaraz miałem mieć trening z chłopakami. Chciałem jeszcze wpaść po Aleca, mojego parabatai.

Moje myśli wciąż krążyły wokół dziewczyny pod prysznicem. Zapewne wyszedłem na skończonego dupka, ale po prostu nie potrafiłem wyjść. Kiedy zobaczyłem ją, wszystko wokół zniknęło. Nie obchodziło mnie, że była naga. Nie zwracałem na to uwagi.

Była piękna. Inna niż wszystkie dziewczyny jakie spotkałem, w całym moim życiu.
Jej nieskazitelna skóra. Zero blizn, zero run. Piegi pokrywały 1/3 jej ciała, co dodawało tylko uroku. Długie, rude pasma włosów, opadające kaskadą po plecach. Wyobraziłem sobie jak zanurzam w nich rękę i mam możliwość bawienia się nimi bez końca. Cały ten efekt wypełniały szmaragdowe oczy. Odbijające się w nich światło sprawiało, że wyglądały jak mieniące się kryształy.

Gdy tam stałem, przeszył mnie strach, że ona zaraz zniknie, a to wszystko okaże się snem.

Delikatna, jak porcelanowa laka. Nie chciałem jej zostawiać. Pragnąłem być z nią w każdej chwili, aż do skończenia świata. Dlaczego ona tak na mnie działa?

Zdarzyło mi się to pierwszy raz. Zazwyczaj było tak, że pragnąłem dziewczyny, która się we mnie zakochała. Nigdy nie wyobrażałem sobie długoterminowego związku. Nie jestem TYM gościem. Albo nie byłem. Wszystko przewróciło się do góry nogami w chwili gdy ją zobaczyłem.

Nie potrafię przestać zastanawiać się co teraz robi. Może skuliła się na kanapie przed kominkiem, czyta książkę, przechadza się po bibliotece podziwiając wszystko, co się w niej znajduje.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie Adrien, który na mnie wpadł.

Przewrócił się, łapiąc się za głowę. Ja stałem prosto, Nigdy nie upadam.

- Stary, nie patrzysz gdzie idziesz? - Spojrzał na mnie oburzony.

Wyciągnąłem rękę w jego stronę aby pomóc mu wstać. Przyjął moją pomoc.

- Zamyśliłem się. - Odparłem szczerze.

- To akurat zauważyłem. - Otrzepał spodnie. - Idziesz po Aleca?

Pokiwałem twierdząco głową.

- To pójdziemy razem. - Odrzekł i mnie wyminął.

Ruszyliśmy w stronę pokoju mojego parabatai. na szczęście nie był on jakoś szczególnie daleko.

- Nie miałeś robić czasem obchodu z naszą nowicjuszką? - Zapytał Adrien.

Nie miałem ochoty opowiadać mu o naszym spotkaniu.

- Tak, jest teraz w bibliotece, ma dzień wolny.

- Szczęściara. - Uśmiechnął się.

Naszła mnie przerażająca ochota sprawdzenia co z nią. Nie mogę zrobić tego w towarzystwie chłopaków, bo zaczęliby snuć jakieś przypuszczenia. Nie będę sobie psuł reputacji.

Zbliżaliśmy się już do celu, kiedy drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł Alec.

- Eskorta na trening? - Uśmiechnął się i do nas dołączył.

Dochodziliśmy już do sali treningowej, kiedy dałem się przezwyciężyć pokusie.

- Ej, ja zostawiłem telefon w bibliotece, zaraz wrócę.

Odwróciłem się i pobiegłem w przeciwnym kierunku. Słyszałem w oddali ich głosy "Po co mu telefon na treningu?". Nie zwracałem na nich uwagi i szedłem dalej.

Pchnąłem drzwi biblioteki i zamarłem w pół kroku.

Na podłodze, prawie, że na środku biblioteki, spała rudowłosa. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

Podszedłem i uklęknąłem przy niej. Odgarnąłem jej włosy z twarzy. Spała na książce i to dosłownie.

Wyciągnąłem lekturę spod jej delikatnej twarzyczki i położyłem z boku. Chciałem ją zanieś na kanapę, lecz gdy tylko ją dotknąłem przewróciła się na drugi bok.

Wyglądała jak małe dziecko. Przecież nie mogę się teraz rozklejać, to było by śmieszne. Prawda?

Przyniosłem koc i przykryłem ją, by nie zmarzła. Zależało mi na niej, z niewiadomych przyczyn.
Przerażało mnie to, naprawdę.

Podniosłem się i zerknąłem z góry na śpiącego anioła. Muszę dowiedzieć się jak ma na imię.

Po chwili przyglądania się dziewczynie, postanowiłem iść w końcu na ten trening. Muszę to wszystko przemyśleć.



Zatrzymałem się w drzwiach, żeby spojrzeć po raz ostatni. Trudno było oderwać oczy.

Za mną usłyszałem głosy chłopaków. Widocznie chcieli zobaczyć, czy mówię prawdę.

- I co, znalazłeś swój mniemany telefon? - Odezwał się Adrien i obaj wybuchnęli śmiechem.

Przestali, kiedy zauważyli dziewczynę w bibliotece.

- To musi być Clary. - Zauważył Alec. Kiedy zobaczył nasze miny, dodał - No wiecie, ta nowa.

Ta nowa. Mam cię Rudzielcu. Clary... śliczne. Znów się na nią zapatrzyłem.

- Hej, Jace tylko się nie zakochaj. - I znów zaczęli się śmiać.

- Nie no coś ty, ja ? - Odrzekłem i już miałem wychodzić.

Uśmiechnąłem się pod nosem i zamknąłem drzwi.

Na sali poćwiczyłem rzuty do celu, skoki w dół i walkę wręcz. Szło mi bardzo dobrze. W głowię dźwięczało mi to imię. Clary, Clary... Rudowłosy Anioł.

Przez tą nie uwagę, Alec wytrącił mi z ręki broń i przyparł mnie do podłogi.

- Z tobą chyba jest coś nie tak. Pierwszy raz dałeś się pokonać.

- Może jest chory! - Z drugiego końca sali słychać głos Marka.

Oboje zaczęli się śmiać a ja postanowiłem wziąć prysznic.

Wróciłem do swojego pokoju i od razu ruszyłem w stronę łazienki. Mimowolnie przed oczami pojawiła się scena z dzisiejszego poranka. Kiedy to zaskoczyłem Clary moimi niezapowiedzianymi odwiedzinami w jej łazience.

Umyłem się  i przebrałem w świeże ciuchy. Za 30 minut będzie obiad. Muszą się pojawić wszyscy uczniowie. Wszyscy. Nie mogę się doczekać.

Stanąłem przed lustrem i zacząłem poprawiać włosy.

Przeczesałem je ręką i spojrzałem na swoje odbicie.

Nie wyglądam źle. Dlaczego ? Bo wyglądam świetnie.

Zapowiada się ciekawie. Nie zmarnuję swojej szansy, aby przybliżyć się do naszej nowicjuszki.

Clary... szykuj się. Nadchodzę.
 




To to już wiemy, co o tej całe sytuacji sądzi Jace.
Rozdział krótki, wiem. Przepraszam. <3
Będę co jakiś czas zamieszczać perspektywę Jace'a, byście mogli zobaczyć to jego oczami, poznać jego myślenie i uczucia. Zwłaszcza względem Clary.

Mam nadzieję, że nie wyszło aż tak źle.

13 komentarzy: