Kiedy weszłam do nowego pokoju nie zwróciłam uwagi na to, że wygląda znajomo. Znajomo to mało powiedziane. Wyglądał identyczne jak pokój w moim domu. Jak to możliwe?
Sądziłam, że pokoje będą tu identyczne, skromnie i niczym się nie wyróżniające.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, rejestrując wzrokiem każdy szczegół.
Nawet położenie wszystkich przedmiotów, których nie zdążyłam sprzątnąć przed wyjazdem, było takie same.
Moja uwagę zwróciła mała karteczka pozostawiona na biurku. Wstałam z łóżka, podeszłam do niej i przeczytałam na głos to, co była na niej napisane.
To co widzisz to taki mały prezencik ode mnie za to,
że nie zjawiłem się jak miałem cię teleportować do instytutu.
Liczę na wybaczenie.
Twój pokój jest pod wpływem czaru maskującego.
Zasady w instytucie są zbyt rygorystyczne.
Zobaczyć go może tylko ten, któremu na to pozwolisz.
Wystarczy, że pomyślisz o tej osobie i zechcesz by zobaczyła pokój taki jakim jest.
Taka mała niepodziana na początek nauki.
Magnus Bane
Wielki Czarownik Brooklynu
Uśmiechnęłam się pod nosem. Widoczne Magnus lubi o sobie przypominać oraz uwielbia się tytułować. Wychodzi na to, że mam najbardziej wyjątkowy pokój w instytucie. Fajnie.
Maryse mówiła coś o tym, że ktoś do mnie przyjdzie. Nie mogłam się pokazać komuś więcej w takim stanie. W oczy rzuciły mi się drzwi, które na pewno nie prowadziły na korytarz. Po drugiej stronie musiała być łazienka. Nie zauważyłam ich wcześniej. W domu nie miałam drzwi do łazienki w pokoju , była to mała nowość. Podeszłam do szafy. Otworzyłam drzwiczki i na oślep chwyciłam ręcznik, szczęśliwa, że był na tym samym miejscu co zawsze.
Ruszyłam w stronę (prawdopodobnie) łazienki. Ucieszyłam się, otwierając drzwi i przekonując się, że miałam rację. Łazienka była urządzona bardzo prosto. Nie było w niej nic zaskakującego. Zamiast wanny jaką mam w domu, zastałam prysznic. Na bocznej ścianie były dwa włączniki. Jeden zapewne od światła, a drugi... Podeszłam do pierwszego i przełączyłam, tym samym włączając wszystkie lampy. Ciekawość zżerała mnie od środka. Od czego był drugi włącznik. Nie mógł być niebezpieczny. To tylko przedmiot. Przełączyłam go szybki ruchem. Przede mną zamiast prysznica pojawiła się wanna. Nie zauważyłam jak do tego doszło. Pewnie Magnus maczał w tym palce. Nie mogłam się złościć, bo nie powiem odpowiadało mi takie rozwiązanie.
Teraz potrzebny był mi szybki prysznic, więc jeszcze raz przejechałam ręką po przedmiocie.
Ściągnęłam z siebie z duże ubrania mamy i weszłam do kabiny. Odkręciłam wodę i zamoczyłam ręce by sprawdzić jej temperaturę. Była ciepła, idealna. Dreszcz przeszedł całe moje ciało.
Rozwiązałam włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na ramiona. Kiedy delikatne namokły, chciałam sprawdzić czy szczotka, z łaską swoją ruszy się z miejsca i przestanie szczycić mnie swoją niepożądaną obecnością. Ku mojemu zdziwieniu, udało mi się ją wyciągnąć. Może nie od razu i nie obeszło się bez wyrwania wielu włosów, ale udało się.
Wrzuciłam ją do kosza. Nie chciałam jej już oglądać.
Wróciłam pod prysznic i zamoczyłam włosy. Ogarnęła mnie niesamowita aura spokoju. Wszystko wokół mnie zniknęło. Była tylko woda delikatne pieszcząca moje ciało. Nałożyłam żel i poczekałam, aż zacznie się pienić. Już miałam go spłukiwać, gdy usłyszałam kroki w łazience za mną.
Byłam pewna, że zamykałam drzwi. Tylko, że... tu nie ma zamka. Jak to?
Odwróciła się, nieświadoma tego co robię.
Woda spływała mi do oczu, więc nic nie widziałam. Przeczesałam włosy, odgarnęłam je do tyłu i przetarłam rękoma twarz.
Naprzeciw mnie, po drugiej stronie pomieszczenia, stał w drzwiach jakiś chłopak.
Wyglądał jak anioł. Jego blond włosy okalały jego twarz, delikatne kręcąc się przy końcówkach. Opierał się kokieteryjnie o framugę drzwi.
Nagle zdałam sobie sprawę, że stoję naga pod bieżącą wodą. Chłopak uśmiechający się, gdy tu wszedł, zmienił wyraz twarzy. Kiedy mnie zobaczył uśmiech zeszedł mu z twarzy. Wydawało mi się, że się zawstydził, ale było to tak krótko widoczne. Chyba mi się tylko przywidziało.
Patrzył na mnie, a jego źrenice podwoiły swoją objętość. Przecież byłam pod prysznicem, i nie miałam na sobie ubrań.
Moja reakcja była natychmiastowa. Wyciągnęła rękę po ręcznik i owinęłam się nim najszczelniej jak umiałam. Chłopak przyglądał mi się z niekrytym zaciekawieniem. Nawet nie stwarzał pozorów zakłopotanego i nie zamierzał wyjść.
Było mi wstyd. Nikt dotąd nie widział mnie w negliżu. Może prócz mojej mamy, no ale przecież była moją mamą, to co innego. On jest obcą osobą. Oblałam się rumieńcem i spuściłam wzrok, aby tego nie zauważył. Już chciałam na niego nakrzyczeć, że ma się stąd wynosić, ale był szybszy i mnie uprzedził.
- Nie krępuj się płomyczku. - Obdarował mnie swoim aroganckim uśmiechem - Nie ma tu niczego, czego bym wcześniej nie widział. - dodał.
Uczucie wstydu zastąpił gniew. Byłam zła na tego gościa, że tak po prostu wtargnął do mojej łazienki. Stał tu jakby nigdy nic.
- Co ty tu jeszcze robisz?!- wydarłam się na niego. - Wynoś się stąd!
Woda kapała ze mnie, a ręcznik, którym się owinęłam strasznie przemókł. Przylegał teraz do mojego ciała w każdym miejscu.
Nie należałam do osób wstydzących się swojego ciała. Według mnie nie było nic złego w nagości. Tak stworzył nas Bóg i dlaczego mielibyśmy to ukrywać. To jedno, a drugie... nie chodzi mi o to, że mamy paradować nago po ulicach. Przerażają mnie dziewczyny z kompleksami dotyczącymi swojej wagi, urody czy wzrostu. Każdy jest inny, jak by było inaczej świat był by nudny.
Wracając do palanta, stojącego w mojej łazience. Nie miałam ochoty na to, by oglądał mnie dłużej w tej odsłonie. Odsunęłam się od wody, wychodząc spod kabiny prysznicowej. Chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem. Spojrzałam na niego z chytrym uśmieszkiem i odkręciłam gorącą wodę.
Z zetknięciem się zimnego powietrza w łazience i naprawdę gorącej wody, pomieszczenie zostało wypełnione przez wilgotną parę, która uniemożliwiała widzenie.
Byłam zadowolona z siebie. Miałam nadzieję, że zabierze się stąd. Nic bardziej mylnego.
Znienacka chwycił mnie pod ramię i na oślep wyprowadził z zaparowanego pomieszczenia. Wyprowadził mnie na sam środek pokoju.
Jakim prawem on tu jeszcze jest?!
Wyszarpnęłam mu swoją rękę. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam z wyrzutami na intruza.
- Jace. - Chyba właśnie mi się przedstawił.
- A ja...- Oczywiście nie pozwolił mi dokończyć. Jest najbardziej irytującą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam
- A ty wciąż jesteś w ręczniku. - Przejechał leniwie wzrokiem po mnie, a ja poczuła się znów nieswojo.
Jak miałam inaczej się czuć. Stałam prawie nago, przed obcym mężczyzną.
Nie mam pojęcia jak do tego doszło i dlaczego jeszcze się nie skończyło.
Chciałam się odezwać, lecz przystawił mi swój wskazujący palec do ust.
- Jak już mówiłem, jesteś w ręczniku, a ja chciałbym to zmienić. Chyba rozumiesz Aniele o co mi chodzi. - Poruszył jedną brwią w górę i w dół.
Przesadził. Strzepnęła jego palec i wymierzyłam swój w jego stronę.
- Jeżeli zaraz się stąd nie wyniesiesz, nie ręczę za siebie. - Nie sadziłam by moja groźba, choć odrobinę go ruszyła.
Podniósł teatralnie ręce w górę. Wycofując się w stronę drzwi.
Stanął w drzwiach wyjściowych i niedbale się o nie oparł. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Jakim prawem wszedłeś mi do łazienki ?!
- Chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie mów, że się nie udała.
Widząc moją sfrustrowaną minę dodał.
- Nie wiedziałem, że się kąpiesz. Czy wyglądam na takiego, który bez powodu wpada dziewczyną do łazienki podczas prysznicu ?
- Tak, wyglądasz na takiego i musisz być chyba głuchy, żeby nie usłyszeć bieżącej wody.
- Dobra, mój błąd.
- Miło, że się przyznałeś a teraz powiedz mi co ty tu robisz.
Nie chciałam go tu dłużej zatrzymywać, ale wiedziałam, że nie odejdzie póki nie zrobi tego po tu przyszedł.
- Maryse poprosiła żebym oprowadził cię po instytucie.
Zlitujcie się. Pośród wszystkich uczniów musiała wybrać właśnie jego.
- Wyglądam na gotową? - zapytałam mając nadzieje, że tym razem zrozumie aluzję i dam mi się ubrać
Podszedł do mnie i przejechał opuszkami palców po moich mokrych włosach. Pode mną była kałuża wody i ciągnęła się przez cały pokój. Delikatnie dotknął mojego polika, przez co przeszedł mnie dreszcz. Nie mogę tak na niego oddziaływać. Nie chcę się zakochać, a zwłaszcza w kimś takim.
- Poczekam na zewnątrz, a chcę żebyś wiedziała, że wolę cię w tej wersji. - Uśmiechnął się, odsłaniając rzędy białych zębów.
Zaczęłam prowadzić go w stronę drzwi. Miałam je zamykać, kiedy uniemożliwił mi to swoją stopą.
- Może jeszcze raz to przemyślisz.
Działał mi na nerwy. Był uroczy, arogancki i wkurzający - nie za dobre połączenie.
Uśmiechnęłam się najsłodziej i najsztuczniej jak tylko potrafiłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Tylko nie ociągaj się, bo jak będziesz się grzebać to wejdę tam bez ostrzeżenia. Nie mamy całego dnia. - Usłyszałam jego głos zza drzwi.
Bałam się, że nie żartuje. Wzięłam ciuchy z szafy i pobiegłam do łazienki. Wysuszyłam włosy i wciągnęłam czarne leginsy, czarny sportowy stanik, a na to biały top.
Nie zdążyłam nałożyć żadnej odżywki, więc nie pozostało mi nic oprócz związania włosów w koński ogon. Nie malowałam się, rzadko to robiłam.
Wyszłam z łazienki, włożyłam trampki leżące w kącie i w biegu do wyjścia próbowałam je zawiązać.
Otworzyłam drzwi, a on wciąż tam stał. W takiej samej pozycji jaką przyjął, zanim je zatrzasnęłam. Teraz dodatkowo trzymał jakiś przedmiot, chyba stele i pielęgnował sobie nią paznokcie.
Kiedy mnie zauważył, ruszył w głąb korytarzu.
- Gdzie idziesz? - Zachowywał się tak, jakby wszystko mu było jedno.
- Miałem oprowadzić cię po Instytucie. Już nie pamiętasz? - Dupek. - pomyślałam - Pośpiesz się, nie będę czekał.
Ugh jaki on denerwujący. Przyśpieszyłam kroku. Nie chciałam zostać sama na środku nieznanego mi korytarza. Niczego tutaj nie znałam z wyjątkiem mojego pokoju.
- Mogę ci zadać kontrolne pytanie ? - zapytałam.
Spojrzał na mnie z ukosa.
- Jeżeli musisz. - Ode chciało mi się całego tego zwiedzania.
- Dlaczego nie macie tutaj zamków do drzwi. Zero prywatności.
Zaśmiał się bez krzty wesołości.
- Nie są potrzebne. Zamykamy się za pomocą run.
- Taki sposób na oszczędzanie. No nie źle.
Zaśmiał się, tym razem szczerze. Musiałam go tym zaskoczyć.
- Runy są skuteczniejsze i wygodniejsze w użyciu.
Nie chciałam już ciągnąć tego tematu. Wiem, że to ja go zaczęłam, ale jak zacznie zaraz opowiadać mi o rzeczach, które są dla mnie kompletnie obce, wyjdę na idiotkę.
Mimo moich podejrzeń nie kontynuował swojej wypowiedzi. Widocznie był skąpy w słowach. Dodawało mu to odrobiny tajemniczości. Odpowiadało mi to.
Doszliśmy do schodów prowadzących na kolejne piętro.
Szliśmy cały czas w ciszy. Czasami musiałam truchtać by dotrzymać mu kroku.
Na końcu korytarza znajdowały się podwójne, masywne drzwi.
Widząc zaciekawienie w moich oczach uśmiechnął się pod nosem i zaprosił mnie ręką do środka. Otworzył drzwi i przytrzymał je bym mogła przejść.
Zatrzymałam się od razu jak weszłam. Przyłapałam się na tym, że rozchyliłam usta z zachwytu.
Przede mną stała biblioteka.
Ogromna biblioteka. Miała kilka pięter. Na każdym piętrze znajdowały się regały z książkami.
Może na taką nie wyglądam, ale uwielbiam czytać. Kocham uczucie, kiedy książka zabiera mnie w inny świat.
Podeszłam bliżej i stanęłam na środku pomieszczenia, przed dużym biurkiem. Wszystko tu było ciemne, ciężkie i jak przypuszczam stare.
Powoli okręciłam się wokół własnej osi, by móc podziwiać ją ze wszystkich stron.
Zatrzymała wzrok na Jacie, który spoglądał na mnie tak jak ja na bibliotekę. Z zaciekawieniem i krytym zachwytem.
Podeszłam do pierwszego regału i przejechałam palcem po okładkach książek. Były piękne, złote zdobienia i oprawa w skórę oddawały charakter tego pomieszczenia.
- Są tu w większości same pierwsze wydania. - Rzucił od niechcenia Jace.
Natychmiastowo zabrałem rękę i w odpowiedzi spotkałam się z wybuchem śmiechu.
Musiały być cenne i stare. Ogarnął mnie strach, że jak tylko jakąś dotknę, to rozleci mi się w rękach. Zignorowałam zachowanie Jace'a i rozglądałam się dalej.
- Możesz jakąś wziąć. Spokojnie, są do dyspozycji dla każdego ucznia.
- Są ułożone alfabetycznie ? - Może głupie pytanie, ale spotkałam bibliotekę, gdzie układ książek był przypadkowy. Spędziła całe południe na szukaniu tej jednej konkretnej.
- Nie. - Odrzekł Jace. A jednak - Ich układ zrozumie tylko Hodge. Chwilowo go tu nie ma , więc postaram się go zastąpić. - Uśmiechnął się szarmancko i stanął przede mną. - Szukasz czegoś konkretnego.
Zastanowiłam się chwile i rzuciłam pierwszy tytuł, jaki przyszedł mi do głowy.
- Macie tu "Stracone zachody miłości" ?
- Klasyk. Widzę, że ktoś tu ma dobry gust.
Pomaszerował na drugi koniec pomieszczenia i po kilku minutach wrócił z książką w ręce.
- Mówiłeś, że tylko jedna osoba zna układ tych książek. Jak mu tam było...
- Hodge, nasz nauczyciel. Wybrałaś autora, dość często czytanego. Położenie niektórych książek już zapamiętałem. Hodge nigdy nie zmienia ich układu.
- Czytasz Szekspira ?
- A kto nie czyta ? - Odpowiada pytanie na pytanie, jak ja tego nie lubię.
Mimo wszystko zdziwiła mnie jego odpowiedź. W starej szkole to można powiedzieć, że tylko ja wiedziałam kim był William Szekspir. Nie wspominając o czytaniu jego dzieł. Zakładam, że tylko garstka przeczytała "Romeo i Julie". Oczywiście z przymusu.
Widać, że Nocni Łowcy to nie są zwykli ludzie. Zaczyna mi się tu podobać.
- W tamtym kącie - Wskazał na sofy i fotele ustawione przed kominkiem - możesz spokojnie poczytać.
- Nie idziemy zwiedzać dalej ? - W sumie nie chciałam stąd wychodzić.
- Widzę, że ci się tutaj podoba. Nie będę cię ciągnął na siłę.
Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz mogłam stwierdzić, że jest miły. Może moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Byłaby to trudna relacja, ale na razie nie znam nikogo innego.
Zauważyłam, że kieruje się w stronę drzwi.
- Nie zostajesz ?
- Aż tak ci się podoba moje towarzystwo płomyczku ? Nie mogę nawet jakbym chciał, mam trening. - Zaczął grzebać w swojej kieszeni od spodni. Wyciągnął jakąś karteczkę, złożoną na pół. - Maryse chciała żebym przekazał ci twój rozkład zajęć. Dziś masz cały dzień wolny.
Podszedł do mnie i wręczył mi karteczkę.
- Powodzenia. - Rzucił i wyszedł.
Zostałam sama. Zamierzałam posłuchać Jace'a, zostać tu i przeczytać tą książkę. Zerknęłam na miejsce, które wskazał mi Jace. Nigdy nie lubiłam czytać książek, rozłożona na kanapie. Zazwyczaj leżałam na podłodze. Wiem, dziwne.
I tym razem nie zrobiłam inaczej. Poszukałam pusty obszar. Było to dość trudne, dlatego, że wszędzie coś stoi.
Położyłam się na brzuchu i otworzyłam książkę.
Nie czułam jak miła czas. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam.
No to mamy kolejny rozdział
Co wy na to aby następny był z perspektywy Jace'a ? A może mam zostać przy narracji pierwszoosobowej ? Piszcie w komentarzach.
Ruszyłam w stronę (prawdopodobnie) łazienki. Ucieszyłam się, otwierając drzwi i przekonując się, że miałam rację. Łazienka była urządzona bardzo prosto. Nie było w niej nic zaskakującego. Zamiast wanny jaką mam w domu, zastałam prysznic. Na bocznej ścianie były dwa włączniki. Jeden zapewne od światła, a drugi... Podeszłam do pierwszego i przełączyłam, tym samym włączając wszystkie lampy. Ciekawość zżerała mnie od środka. Od czego był drugi włącznik. Nie mógł być niebezpieczny. To tylko przedmiot. Przełączyłam go szybki ruchem. Przede mną zamiast prysznica pojawiła się wanna. Nie zauważyłam jak do tego doszło. Pewnie Magnus maczał w tym palce. Nie mogłam się złościć, bo nie powiem odpowiadało mi takie rozwiązanie.
Teraz potrzebny był mi szybki prysznic, więc jeszcze raz przejechałam ręką po przedmiocie.
Ściągnęłam z siebie z duże ubrania mamy i weszłam do kabiny. Odkręciłam wodę i zamoczyłam ręce by sprawdzić jej temperaturę. Była ciepła, idealna. Dreszcz przeszedł całe moje ciało.
Rozwiązałam włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na ramiona. Kiedy delikatne namokły, chciałam sprawdzić czy szczotka, z łaską swoją ruszy się z miejsca i przestanie szczycić mnie swoją niepożądaną obecnością. Ku mojemu zdziwieniu, udało mi się ją wyciągnąć. Może nie od razu i nie obeszło się bez wyrwania wielu włosów, ale udało się.
Wrzuciłam ją do kosza. Nie chciałam jej już oglądać.
Wróciłam pod prysznic i zamoczyłam włosy. Ogarnęła mnie niesamowita aura spokoju. Wszystko wokół mnie zniknęło. Była tylko woda delikatne pieszcząca moje ciało. Nałożyłam żel i poczekałam, aż zacznie się pienić. Już miałam go spłukiwać, gdy usłyszałam kroki w łazience za mną.
Byłam pewna, że zamykałam drzwi. Tylko, że... tu nie ma zamka. Jak to?
Odwróciła się, nieświadoma tego co robię.
Woda spływała mi do oczu, więc nic nie widziałam. Przeczesałam włosy, odgarnęłam je do tyłu i przetarłam rękoma twarz.
Naprzeciw mnie, po drugiej stronie pomieszczenia, stał w drzwiach jakiś chłopak.
Wyglądał jak anioł. Jego blond włosy okalały jego twarz, delikatne kręcąc się przy końcówkach. Opierał się kokieteryjnie o framugę drzwi.
Nagle zdałam sobie sprawę, że stoję naga pod bieżącą wodą. Chłopak uśmiechający się, gdy tu wszedł, zmienił wyraz twarzy. Kiedy mnie zobaczył uśmiech zeszedł mu z twarzy. Wydawało mi się, że się zawstydził, ale było to tak krótko widoczne. Chyba mi się tylko przywidziało.
Patrzył na mnie, a jego źrenice podwoiły swoją objętość. Przecież byłam pod prysznicem, i nie miałam na sobie ubrań.
Moja reakcja była natychmiastowa. Wyciągnęła rękę po ręcznik i owinęłam się nim najszczelniej jak umiałam. Chłopak przyglądał mi się z niekrytym zaciekawieniem. Nawet nie stwarzał pozorów zakłopotanego i nie zamierzał wyjść.
Było mi wstyd. Nikt dotąd nie widział mnie w negliżu. Może prócz mojej mamy, no ale przecież była moją mamą, to co innego. On jest obcą osobą. Oblałam się rumieńcem i spuściłam wzrok, aby tego nie zauważył. Już chciałam na niego nakrzyczeć, że ma się stąd wynosić, ale był szybszy i mnie uprzedził.
- Nie krępuj się płomyczku. - Obdarował mnie swoim aroganckim uśmiechem - Nie ma tu niczego, czego bym wcześniej nie widział. - dodał.
Uczucie wstydu zastąpił gniew. Byłam zła na tego gościa, że tak po prostu wtargnął do mojej łazienki. Stał tu jakby nigdy nic.
- Co ty tu jeszcze robisz?!- wydarłam się na niego. - Wynoś się stąd!
Woda kapała ze mnie, a ręcznik, którym się owinęłam strasznie przemókł. Przylegał teraz do mojego ciała w każdym miejscu.
Nie należałam do osób wstydzących się swojego ciała. Według mnie nie było nic złego w nagości. Tak stworzył nas Bóg i dlaczego mielibyśmy to ukrywać. To jedno, a drugie... nie chodzi mi o to, że mamy paradować nago po ulicach. Przerażają mnie dziewczyny z kompleksami dotyczącymi swojej wagi, urody czy wzrostu. Każdy jest inny, jak by było inaczej świat był by nudny.
Wracając do palanta, stojącego w mojej łazience. Nie miałam ochoty na to, by oglądał mnie dłużej w tej odsłonie. Odsunęłam się od wody, wychodząc spod kabiny prysznicowej. Chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem. Spojrzałam na niego z chytrym uśmieszkiem i odkręciłam gorącą wodę.
Z zetknięciem się zimnego powietrza w łazience i naprawdę gorącej wody, pomieszczenie zostało wypełnione przez wilgotną parę, która uniemożliwiała widzenie.
Byłam zadowolona z siebie. Miałam nadzieję, że zabierze się stąd. Nic bardziej mylnego.
Znienacka chwycił mnie pod ramię i na oślep wyprowadził z zaparowanego pomieszczenia. Wyprowadził mnie na sam środek pokoju.
Jakim prawem on tu jeszcze jest?!
Wyszarpnęłam mu swoją rękę. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam z wyrzutami na intruza.
- Jace. - Chyba właśnie mi się przedstawił.
- A ja...- Oczywiście nie pozwolił mi dokończyć. Jest najbardziej irytującą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam
- A ty wciąż jesteś w ręczniku. - Przejechał leniwie wzrokiem po mnie, a ja poczuła się znów nieswojo.
Jak miałam inaczej się czuć. Stałam prawie nago, przed obcym mężczyzną.
Nie mam pojęcia jak do tego doszło i dlaczego jeszcze się nie skończyło.
Chciałam się odezwać, lecz przystawił mi swój wskazujący palec do ust.
- Jak już mówiłem, jesteś w ręczniku, a ja chciałbym to zmienić. Chyba rozumiesz Aniele o co mi chodzi. - Poruszył jedną brwią w górę i w dół.
Przesadził. Strzepnęła jego palec i wymierzyłam swój w jego stronę.
- Jeżeli zaraz się stąd nie wyniesiesz, nie ręczę za siebie. - Nie sadziłam by moja groźba, choć odrobinę go ruszyła.
Podniósł teatralnie ręce w górę. Wycofując się w stronę drzwi.
Stanął w drzwiach wyjściowych i niedbale się o nie oparł. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Jakim prawem wszedłeś mi do łazienki ?!
- Chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie mów, że się nie udała.
Widząc moją sfrustrowaną minę dodał.
- Nie wiedziałem, że się kąpiesz. Czy wyglądam na takiego, który bez powodu wpada dziewczyną do łazienki podczas prysznicu ?
- Tak, wyglądasz na takiego i musisz być chyba głuchy, żeby nie usłyszeć bieżącej wody.
- Dobra, mój błąd.
- Miło, że się przyznałeś a teraz powiedz mi co ty tu robisz.
Nie chciałam go tu dłużej zatrzymywać, ale wiedziałam, że nie odejdzie póki nie zrobi tego po tu przyszedł.
- Maryse poprosiła żebym oprowadził cię po instytucie.
Zlitujcie się. Pośród wszystkich uczniów musiała wybrać właśnie jego.
- Wyglądam na gotową? - zapytałam mając nadzieje, że tym razem zrozumie aluzję i dam mi się ubrać
Podszedł do mnie i przejechał opuszkami palców po moich mokrych włosach. Pode mną była kałuża wody i ciągnęła się przez cały pokój. Delikatnie dotknął mojego polika, przez co przeszedł mnie dreszcz. Nie mogę tak na niego oddziaływać. Nie chcę się zakochać, a zwłaszcza w kimś takim.
- Poczekam na zewnątrz, a chcę żebyś wiedziała, że wolę cię w tej wersji. - Uśmiechnął się, odsłaniając rzędy białych zębów.
Zaczęłam prowadzić go w stronę drzwi. Miałam je zamykać, kiedy uniemożliwił mi to swoją stopą.
- Może jeszcze raz to przemyślisz.
Działał mi na nerwy. Był uroczy, arogancki i wkurzający - nie za dobre połączenie.
Uśmiechnęłam się najsłodziej i najsztuczniej jak tylko potrafiłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Tylko nie ociągaj się, bo jak będziesz się grzebać to wejdę tam bez ostrzeżenia. Nie mamy całego dnia. - Usłyszałam jego głos zza drzwi.
Bałam się, że nie żartuje. Wzięłam ciuchy z szafy i pobiegłam do łazienki. Wysuszyłam włosy i wciągnęłam czarne leginsy, czarny sportowy stanik, a na to biały top.
Nie zdążyłam nałożyć żadnej odżywki, więc nie pozostało mi nic oprócz związania włosów w koński ogon. Nie malowałam się, rzadko to robiłam.
Wyszłam z łazienki, włożyłam trampki leżące w kącie i w biegu do wyjścia próbowałam je zawiązać.
Otworzyłam drzwi, a on wciąż tam stał. W takiej samej pozycji jaką przyjął, zanim je zatrzasnęłam. Teraz dodatkowo trzymał jakiś przedmiot, chyba stele i pielęgnował sobie nią paznokcie.
Kiedy mnie zauważył, ruszył w głąb korytarzu.
- Gdzie idziesz? - Zachowywał się tak, jakby wszystko mu było jedno.
- Miałem oprowadzić cię po Instytucie. Już nie pamiętasz? - Dupek. - pomyślałam - Pośpiesz się, nie będę czekał.
Ugh jaki on denerwujący. Przyśpieszyłam kroku. Nie chciałam zostać sama na środku nieznanego mi korytarza. Niczego tutaj nie znałam z wyjątkiem mojego pokoju.
- Mogę ci zadać kontrolne pytanie ? - zapytałam.
Spojrzał na mnie z ukosa.
- Jeżeli musisz. - Ode chciało mi się całego tego zwiedzania.
- Dlaczego nie macie tutaj zamków do drzwi. Zero prywatności.
Zaśmiał się bez krzty wesołości.
- Nie są potrzebne. Zamykamy się za pomocą run.
- Taki sposób na oszczędzanie. No nie źle.
Zaśmiał się, tym razem szczerze. Musiałam go tym zaskoczyć.
- Runy są skuteczniejsze i wygodniejsze w użyciu.
Nie chciałam już ciągnąć tego tematu. Wiem, że to ja go zaczęłam, ale jak zacznie zaraz opowiadać mi o rzeczach, które są dla mnie kompletnie obce, wyjdę na idiotkę.
Mimo moich podejrzeń nie kontynuował swojej wypowiedzi. Widocznie był skąpy w słowach. Dodawało mu to odrobiny tajemniczości. Odpowiadało mi to.
Doszliśmy do schodów prowadzących na kolejne piętro.
Szliśmy cały czas w ciszy. Czasami musiałam truchtać by dotrzymać mu kroku.
Na końcu korytarza znajdowały się podwójne, masywne drzwi.
Widząc zaciekawienie w moich oczach uśmiechnął się pod nosem i zaprosił mnie ręką do środka. Otworzył drzwi i przytrzymał je bym mogła przejść.
Zatrzymałam się od razu jak weszłam. Przyłapałam się na tym, że rozchyliłam usta z zachwytu.
Przede mną stała biblioteka.
Ogromna biblioteka. Miała kilka pięter. Na każdym piętrze znajdowały się regały z książkami.
Może na taką nie wyglądam, ale uwielbiam czytać. Kocham uczucie, kiedy książka zabiera mnie w inny świat.
Podeszłam bliżej i stanęłam na środku pomieszczenia, przed dużym biurkiem. Wszystko tu było ciemne, ciężkie i jak przypuszczam stare.
Powoli okręciłam się wokół własnej osi, by móc podziwiać ją ze wszystkich stron.
Zatrzymała wzrok na Jacie, który spoglądał na mnie tak jak ja na bibliotekę. Z zaciekawieniem i krytym zachwytem.
Podeszłam do pierwszego regału i przejechałam palcem po okładkach książek. Były piękne, złote zdobienia i oprawa w skórę oddawały charakter tego pomieszczenia.
- Są tu w większości same pierwsze wydania. - Rzucił od niechcenia Jace.
Natychmiastowo zabrałem rękę i w odpowiedzi spotkałam się z wybuchem śmiechu.
Musiały być cenne i stare. Ogarnął mnie strach, że jak tylko jakąś dotknę, to rozleci mi się w rękach. Zignorowałam zachowanie Jace'a i rozglądałam się dalej.
- Możesz jakąś wziąć. Spokojnie, są do dyspozycji dla każdego ucznia.
- Są ułożone alfabetycznie ? - Może głupie pytanie, ale spotkałam bibliotekę, gdzie układ książek był przypadkowy. Spędziła całe południe na szukaniu tej jednej konkretnej.
- Nie. - Odrzekł Jace. A jednak - Ich układ zrozumie tylko Hodge. Chwilowo go tu nie ma , więc postaram się go zastąpić. - Uśmiechnął się szarmancko i stanął przede mną. - Szukasz czegoś konkretnego.
Zastanowiłam się chwile i rzuciłam pierwszy tytuł, jaki przyszedł mi do głowy.
- Macie tu "Stracone zachody miłości" ?
- Klasyk. Widzę, że ktoś tu ma dobry gust.
Pomaszerował na drugi koniec pomieszczenia i po kilku minutach wrócił z książką w ręce.
- Mówiłeś, że tylko jedna osoba zna układ tych książek. Jak mu tam było...
- Hodge, nasz nauczyciel. Wybrałaś autora, dość często czytanego. Położenie niektórych książek już zapamiętałem. Hodge nigdy nie zmienia ich układu.
- Czytasz Szekspira ?
- A kto nie czyta ? - Odpowiada pytanie na pytanie, jak ja tego nie lubię.
Mimo wszystko zdziwiła mnie jego odpowiedź. W starej szkole to można powiedzieć, że tylko ja wiedziałam kim był William Szekspir. Nie wspominając o czytaniu jego dzieł. Zakładam, że tylko garstka przeczytała "Romeo i Julie". Oczywiście z przymusu.
Widać, że Nocni Łowcy to nie są zwykli ludzie. Zaczyna mi się tu podobać.
- W tamtym kącie - Wskazał na sofy i fotele ustawione przed kominkiem - możesz spokojnie poczytać.
- Nie idziemy zwiedzać dalej ? - W sumie nie chciałam stąd wychodzić.
- Widzę, że ci się tutaj podoba. Nie będę cię ciągnął na siłę.
Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz mogłam stwierdzić, że jest miły. Może moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Byłaby to trudna relacja, ale na razie nie znam nikogo innego.
Zauważyłam, że kieruje się w stronę drzwi.
- Nie zostajesz ?
- Aż tak ci się podoba moje towarzystwo płomyczku ? Nie mogę nawet jakbym chciał, mam trening. - Zaczął grzebać w swojej kieszeni od spodni. Wyciągnął jakąś karteczkę, złożoną na pół. - Maryse chciała żebym przekazał ci twój rozkład zajęć. Dziś masz cały dzień wolny.
Podszedł do mnie i wręczył mi karteczkę.
- Powodzenia. - Rzucił i wyszedł.
Zostałam sama. Zamierzałam posłuchać Jace'a, zostać tu i przeczytać tą książkę. Zerknęłam na miejsce, które wskazał mi Jace. Nigdy nie lubiłam czytać książek, rozłożona na kanapie. Zazwyczaj leżałam na podłodze. Wiem, dziwne.
I tym razem nie zrobiłam inaczej. Poszukałam pusty obszar. Było to dość trudne, dlatego, że wszędzie coś stoi.
Położyłam się na brzuchu i otworzyłam książkę.
Nie czułam jak miła czas. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam.
No to mamy kolejny rozdział
Co wy na to aby następny był z perspektywy Jace'a ? A może mam zostać przy narracji pierwszoosobowej ? Piszcie w komentarzach.
Cudo a co do perspektywy chętnie bym przeczytała z punktu widzenia Jace'a. Czekam na next ❤❤
OdpowiedzUsuńPodziwiam cię za takie długie rozdziały haha. Bardzo mi się podoba w każdym razie! <3
OdpowiedzUsuń"Płomyczku" - rozpływam się ^^
Tylko kłują mnie w oczy te przerwy pomiędzy ostatnimi wyrazami w zdaniu, a znakami interpunkcyjnymi. W każdym razie to tylko drobna sugestia, za bardzo się czepiam, wiem. Sorki, tak już mamXD
Nath :*
PS Przepraszam za tak chaotyczny komentarz btw :'))
Rozumiem i dziękuję za podpowiedź. Zacznę zwracać na to większą uwagę. ❤❤❤
UsuńRozdział genialny :) Jace - bark słów on zawsze jest świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next :)
Niech będzie też z perspektywy Jace'a :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny :) Jace - bark słów on zawsze jest boski :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next :)
Fajnie było by też coś z perspektywy Jace'a
Bardzo dziękuję ❤❤
UsuńŚwietne! Perspektywa Jace'a? O taaaak!^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;*
- Ash ;>
Dziękuję ❤❤ Postaram się dodawać rozdziały w miarę regularnie :*
UsuńRozdział jeden z moich ulubionych ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤❤
UsuńRozdział super❤❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤❤
UsuńŚwietny ❤ pierwsze spotkanie Clace najlepsze jakie czytałam 😁 perspektywa jace'a może być ciekawie
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Bardzo dziękuję ❤
Usuń