wtorek, 28 czerwca 2016

LBA #9 #10


Kolejne LBA
Nie nudzicie się czasem, co chwila to czytając?
Mam nadzieję, że nie.

Tym razem nominacja pochodzi od Mania Maja (jej blog) i Lady Herondale (jej blog), za co im bardzo dziękuje.
Nie przedłużając przejdźmy do rzeczy.

11 faktów od Mania Maja:

1. Trochę się rozleniwiłam i przestałam malować. Zaczęły się wakacje i wena ruszyła. W końcu wzięłam pędzel do ręki. 


2. Uwielbiam 5 Second of Summer, a własnie zgubiłam ich płytę :(

3. Arachnofobia- moja zgroza.

4. Mimo, że jestem heteroseksualna to kocham Selene Gomez. No bogini.

5. Nie mam chłopaka i nie jestem pewna czy chcę mieć.



6. Nie umiem się opalać, kilka minut na słońcu i to wystarczy. 

7. Nie lubię komplementów. Po prostu nie i koniec, nie wiem co wtedy zrobić i czuję się skrępowana. Zwłaszcza jeśli chodzi o mój wygląd.

8. Uczę się grać na fortepianie.


9. Mam bardzo wyczulony słuch muzyczny. Kiedy słyszę grę na np. wiolonczeli czy fortepianie, przechodzą mnie ciarki.

10. Ulubiony kolor - czarny oczywiście.

11. Nie lubię sprzątać ale porządkować biblioteczkę domowa to co innego.

Pytania od Lady Herondale:

1. Twój ulubiony owoc?

Kurde, jeśli chodzi o owoce to wszystkie, naprawdę.

2. Twoje imię ? 

Izabela - nie lubię go, ale...
Jest to odpowiednik Isabel, czyli w skrócie Izzy i już mi się podoba.

3. Ulubiona piosenka ?

W każdej nominacji piszę wam inną, dlatego, że mam ich mnóstwo.


~ 'Cause Good Girls are Bad Girls that haven't been caught... ~

4. Oglądasz anime?

Nie kręci mnie to.

5. Od kiedy piszesz?

Tak dla siebie to już długo.
Dopiero od niedawna zaczęłam publikować moje opowiadania.

6. Dlaczego Dary Anioła?

Bo, zakochałam się od pierwszego przeczytania.
Taka silna miłość zdarza się rzadko. XD

7. Jesteś rozgadana?

To mało powiedziane.
Buzia mi się nie zamyka.

8. Jakieś plany na lato?

Nic szczególnego.
Znajomi, wyjazd nad morze, będę pisać i malować.

9. Ulubiony film ?

* "Love, Rosie" 
* "Najdłuższa podroż"
* "Szybcy i wściekli" - wszystkie części ale najbardziej 5 i 7 <3
* "Zanim się pojawiłeś" - świeżutki, polecam !

10. Oglądałaś kiedyś film Dary Anioła, Miasto kości ? Jeśli tak, to co o nim sadzisz?

Jako film, nie ekranizacja książki czy coś podobnego to podoba mi się. Gra tam moja lubiona aktorka i oczywiście Jamie <3
Pominęli kilka szczególnych elementów zawartych w książce i przez co zmienili fabułę.
Ale i tak muszę przyznać, że podoba mi się bardziej niż serial. 
Mniej sztuczny i bardziej realistyczny.


Kończę i jeszcze raz dziękuje za nominację.



czwartek, 16 czerwca 2016

LBA #8


Bardzo dziękuję Ms.Veronica ( jej blog ) za nominacje do Liebster Blog Award.

Tym razem nie będzie pytań, tylko 11 faktów.

Let's Start.


1. Nie lubię narzucających się ludzi.












2. Mam kompleksy wyższości. Nie mogę nosić za wysokich obcasów.

3. Mam Bardzo, ale to BARDZO lokowane włosy.

4. Tak zwana "Normalnie nienormalna".












5. Posiadaczka najbardziej zwariowanych, pojechanych i niewykonalnych pomysłów na świecie.

6. Leń jakich mało.












7. Młodszy brat doprowadza mnie do szału.












8. Zakochana w Damonie z Pamiętników Wampirów. <3












9. Posiadam bardzo celne oko, kiedy jestem zdeterminowana. 













10. Uwielbiam tańczyć, ale tylko kiedy nikt nie patrzy




























11. Jem kiedy jestem smutna, wesoła, znudzona, zdenerwowana.. ja jem zawsze.













Jeszcze raz bardzo dziękuje za nominację, jednakże tym razem nikogo nie nominuję.

NOTKA:

Następny rozdział może się odrobinę opóźnić.
To ze względu na mój wyjazd.
Nie będzie mnie przez weekend- czyli tak zwany mój przewidziany czas pracy.
Z góry Was przepraszam!



Do napisania!



wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 9 Ukryty talent



Jak dotarłam do sali? Nie pytajcie, bo nie wiem. Muszę załatwić jakiś plan tego budynku.

Jacyś uczniowie, idący kawałek przede mną skręcili w lewo i zniknęli za drzwiami. Powinnam być na dobrym piętrze.

Stanęłam przed drzwiami z czarnym znakiem. Graffiti ? Raczej nie możliwe. Biorąc pod uwag, to że na każdych drzwiach było coś innego. Te znaki musiały coś oznaczać.

Ten przed którym stałam przypominał odwrócone "o" z alfabetu runicznego. Pamiętam, że Jocelyn wspominała o runach. Maja one jakieś działania tylko wtedy, gdy wypali się je na skórze. Brutalne.Tylko, że te runy, z wyjątkiem jednej nie wyglądają normalnie. Są... inne. Mają swoje własne runy. Czego tu oni nie maja?

Chciałam nacisnąć klamkę i wejść, ale w mojej głowie pojawiło się wiele czarnych scenariuszy. Cofnęłam rękę i zrobiłam krok do tyłu. Nadepnęłam komuś na stopę i zachwiałam się. Nie słyszałam aby ktokolwiek był za mną. Oczekiwałam jakiegoś "Patrz, gdzie chodzisz", lecz nie usłyszałam nic.

Nie zdążyłam się odwrócić, kiedy poczułam oddech na szyi i delikatnie łaskotanie włosów na policzku.

- Co tu robisz płomyczku?

Cichy szept skierowany wprost do mojego ucha, sprawił, że moje ciało przeszył dreszcz.Tętno podskoczyło.
Odskoczyłam od niego i odwróciłam się by go zobaczyć. Na jego twarzy rozciągnął się uśmiech.

- Widzę, że już się ubrałaś. Szkoda.

Zaczął podchodzić niebezpiecznie blisko. Znowu. Oparł rękę o framugę drzwi za mną. Patrzył mi prosto w oczy. Serce biło jeszcze szybciej. Bałam się, że usłyszy jak na mnie działa. Nie wiedziałam co robić. Wyminęłam go pod ramieniem i stanęłam metr dalej.

- Wiesz gdzie mogę mieć lekcję run ? - Chciałam jak najszybciej się tam znaleźć i jak najszybciej zmienić temat.

- Moja droga, własnie wygrałaś los na loterii. Mamy razem zajęcia. - Wydawał się być zadowolony z tego powodu. - Panie przodem. - Otworzył drzwi, nad którymi się tak zastanawiałam i czekała, aż wejdę.

Przełknęłam głośno ślinę, wyprostowałam się i przeszłam obok Jace'a, wchodząc do sali. Nauczyciela jeszcze nie było. Wzrok wszystkich skupił się na mnie. Poczułam się jak manekin na wystawie sklepowej. Odrobinę to paraliżowało. W jednym momencie zapomniałam po co tu przyszłam i co powinnam była teraz zrobić. Jace to wyczuł. Poczułam jego ramię oplatające moją talie i prowadzące do pustej ławki.

Byłam jak w transie. Szłam i usiadłam jakby ktoś mną sterował.

Blondyn usiadł obok. Teraz mi to nie przeszkadzało. Tylko i wyłącznie w tej chwili dlatego ,że nie znałam nikogo poza nim. Dochodziły do mnie szmery i szepty na mój temat. Nie miłe uczucie wiedzieć ,że ktoś o tobie rozmawia i nie masz pojęcia co o tym myśleć.

Na ławkach nie było niczego, prócz cienkich elementarzy i steli. Swoją zapakowałam do torby zanim wyszłam. Schyliłam się i ją wyciągnęłam. Jace podsunął mi pod nos książkę.

- Zakładam, że nie zdążyłaś odebrać swoich. - W odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową.

Ktoś za mną kopnął mnie w krzesło. Odwróciłam się i kamień spadł mi z serca.

- A co wy tu dzieci wyrabiacie ? - Spojrzała po mnie i po Jace'ie.

Zerknęłam ukradkiem na niego. Siedział zadowolony. Zapomniałam dlaczego zgodziłam się z nim usiąść i chciałam jak najszybciej się go pozbyć.

- Isabel. - Wypowiedziałam to z taka ulgą, że Izzy nie mogła powstrzymać uśmiechu.

Razem z nią siedziała tam jeszcze jedna dziewczyna. Była bardzo ładna. Długie kasztanowe fale sięgały jej do pasa. Życzliwy usmiech i duże oczy, sprawiały, że chciałam ją poznać.
Wpatrywała się we mnie po czym wyciągnęła rękę.

- Jestem Selena. Miło mi poznać, jak sadzę, naszą bohaterkę. - Nie wypowiedziała tych słów złośliwie, ale to określenie nie za bardzo mi odpowiadało.

Podałam jej rękę i odwzajemniłam uśmiech.

- Częściej mówią do mnie Clary.

- Cieszę się, że wreszcie spotkałam kogoś, kto na własnej skórze doświadczył jak ciężko pilnować Izzy. Witam w klubie, znajomi Isabel to też moi znajomi. Teraz będziemy nierozłączne.

Wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem. Już ją uwielbiam.

Do sali wszedł nauczyciel. Niski mężczyzna, siwe włosy, przed 50. Mało kto zauważył, że wszedł. Żeby zwrócić na siebie uwagę, stuknął książką o blat biurka.
Głowy wszystkich zwróciły się w stronę tablicy.

Ja również się odwróciłam i spostrzegłam Jace'a, który przyglądał się każdemu mojemu ruchowi.

- Co? - Zapytałam i spojrzałam mu w oczy. To był błąd. Nie wiem jak, ale te oczy hipnotyzowały.
Musiałam skupić wiele silnej woli by się od nich uwolnić.

- Nic. Lubie na ciebie patrzeć.

- Przestań w końcu wszystkiego obracać w żart. Nawet na takie proste pytanie nie potrafisz odpowiedzieć.

- Odpowiedziałem.

- Ale nie prawdziwie.

Nachylił się do mnie i szepnął do ucha.

- Ja nigdy nie kłamię. - Wyprostował się. - Ale ty się zarumieniłaś.

Nie odpowiedziałam. Skupiłam uwagę na tym co mówił nauczyciel. Ignorowałam wzrok blondyna i dotrwałam końca lekcji. Prawie do końca.

- Na następnych zajęciach pracujemy w parach. Nie musicie się dobierać. Będziecie tak jak siedzicie w ławkach. - Zadeklarował, jak już się dowiedziałam, Pan Starkweather.

Bezwiednie zerknęłam na Jace'a. Niedbale rozsiadł się na krześle i obserwował mnie z satysfakcja.
Już po mnie.

- Nie uznaje żadnych reklamacji, do jutra moi Mili.- Zakończył nauczyciel.

Jace tracił mnie kolanem. Spakowałam wszystko i wstałam.

Kiedy wychodziłam, znów mnie zatrzymał. Chciałam na niego nakrzyczeć, ale podał mi dość przekonujący powód.

- Zwinęłaś mi podręcznik.

Racja, zapomniałam. Sięgnęłam do torby. Przez przypadek wyleciał mi mój plan zajęć.
Jace go podniósł i zaczął przeglądać.

- Oddaj!

Podniósł rękę na tyle wysoko, że mogłam tylko pomarzyć by go dosięgnąć. Nie pierwszy raz przeklinam swój wzrost.

- Z tego wychodzi, że masz osobiste lekcje z Rayan'em. Jako jedyna. Musisz być wyjątkowa. - Mrugnął do mnie. - Wiesz co to oznacza?

Widząc mój pytający wzrok, zabrał się za tłumaczenie.

- No wiesz, osobiste. Jesteście sami. Żadnych uczniów. - Nie wiedziałam do czego zmierza. - Żadnych, czyli mnie też nie.

Przestałam go słuchać. Lekcje bez niego. Już je uwielbiam.

- Jednak nie. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, że szukał pomocnika i nikogo lepszego niż ja ni mógł znaleźć.

Nie zarejestrowałam tego co powiedział. Widziałam, że coś mówi, ale nie wiedziałam co. W środku wciąż świętowałam tą pierwsza wiadomość.

Wyrwało mi się niespodziewane "JEJ". Wyrzuciłam ręce w górę w geście zadowolenia.

Dopiero po chwili dotarła do mnie druga cześć przekazu.

- Czekaj, co ?!

Jace tylko się zaśmiał. Zabrał swój podręcznik i ruszył w kierunku swojego pokoju.

- Do zobaczenia na zajęciach Aniele. Chcę zobaczyć cię w stroju bojowym.

Zniknął za zakrętem i zostawił mnie całkiem skołowaną. Po prostu bosko.

Z sali wychodziły właśnie Isabel z Seleną.

- Dziewczyny!

Podbiegłam do nich.

- Wiecie jak wygląda strój bojowy? - Obie się roześmiały.

- Czyli teraz masz trening. Chodź pokarzemy ci.

Chwyciły mnie pod ramiona i poprowadziły w stronę mojego pokoju. Zaczęłam zastanawiać się nad słusznością mojej decyzji.


***


Sel siedziała na łóżku, a Izzy z zawzięciem przerzucała ciuchy w mojej szafie.

- Masz tu tego, aż tyle! Jak to możliwe, że nie jesteś w posiadaniu stroju bojowego?

Biorąc pod uwagę to, że pierwszy raz o nim słyszę, to jest duże prawdopodobieństwo, że go nie mam. Albo nie ma go w "tym" pokoju.
Jestem na tyle gotowa zaufać dziewczyną. Pozwoliłam im zobaczyć prawdziwe wnętrze.

Minęła chwila zachwytów i pytań, po czym Izzy znów zanurkowała w szefie.

Wyciągnęła średniej wielkości pudełko. W środku znajdowały się dwa komplety. Do polowań i do treningów. To była na pewno sprawka mojej mamy.

Wcisnęłam się w ten drugi i stanęłam przed lustrem.

Cały był czarny. Składał się z rozciągliwych spodni, luźnego topu. Ochraniacze były na łokciach i kolanach. Do tego rękawiczki bez palców.  

Podkreślał on mój blady odcień skóry.

Zwróciłam się w stronę dziewczyn i zrobiłam obrót o 180 stopni.

- Coś jest źle. - Uśmiechnęła się Selena i podeszła do mnie. Posadziła mnie na krześle i zaczęła majstrować przy moich włosach.

Po chwili byłam uczesana. Włosy zostały wysoko upięte w końskim ogonie.

- Uwierz przeszkadzają podczas treningu.

Poprosiłam dziewczyny, aby pokazały mi drogę do sali, po czym się rozeszłyśmy.


***


Zanim weszłam, ułożyłam w głowię kilka postanowień.

1. Ignorować Jace'a
2. Nie pokazywać swoich słabości.
3. Dać z siebie wszystko.
4. Ignorować Jace'a
5. Nauczyć się czegoś.
6. Nie dać się połamać.
7. Przekazać Isabel moje zdjęcie, aby wiedzieli jak mnie poskładać.
8. Ignorować Jace'a.

Zrobiłam jeszcze kilka krótkich wdechów i weszłam.

Sala była OGROMNA. Po jednej stronie drabinki, dalej była ściana wyściełana różnymi rodzajami broni. Mroziło krew w żyłach. Było stanowisko z tarczami, zapewne do strzelania z łuku. Skok z drabinek, walka wręcz to tylko parę możliwości jakie kryło to pomieszczenie.

Na środku stał wysoki mężczyzna. Brunet. Był szczupłej, ale atletycznej budowy, której nie mogły ukryć nawet luźne dresy i koszulka. Mógł mieć ponad 20 lat. Wyglądał za młodo jak na nauczyciela.

Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się.

- Cześć, jestem Rayan, ty musisz być Clary.

- Nie wyglądasz na nauczyciela.- Zaśmiał się.

- Chodzi ci o mój wiek?

To też. Ale czego nie dało się nie zauważyć był BARDZO PRZYSTOJNY. Nie powiem mu przecież, że o to mi chodziło.

- Tak, wyglądasz na 25 lat.

- Prawie Rudzielcu, 26. - Zza filara wyłonił się Jace. Podszedł do Rayan'a i przywitał się.

- Okej zacznijmy już. Na początek dwie rundki wokół sali.

Nie spoglądając na nikogo, przebiegłam dwa spore kółka. Przez cały czas czułam się obserwowana.

- Trenowałaś już kiedyś w ten sposób? Wiem, ze jesteś nowa dlatego pytam.

- Nie sądzę, abym potrafiła wykonać jakieś z tych morderczych ćwiczeń. - Rozejrzałam się po sali.

- Po tym jak próbowałaś zabić mnie, rzucając we mnie obcasem, mogę spokojnie stwierdzić, że masz talent do noży.- Wtrącił się blondyn.

Spojrzałam wątpliwie na kolekcje rożnej wielkości noży. Przerażały mnie, ale nie dałam tego po sobie poznać.

Rayan podszedł i ściągnął ze ściany, średniej wielkości nóż z czarna rączką. Podrzucił go, by sprawdzić ciężar i podał mi.

- Spójrz tam, - Wskazał tarczę na ścianie. - celuj jak najbliżej środka.

- Nie dam rady, wcześniej byłam mocno zmotywowana.

- Jace, może staniesz pod ścianą i będziesz robił ze żywą tarczę? Motywacja jak żadna inna. -Podrzucił mój nauczyciel.

- Mam lepszy pomysł. - Powiedział i zniknął.

Razem z Rayan'em spojrzeliśmy po sobie, po czym wzruszyliśmy ramionami.

Chwile później, Jace wrócił z pluszowym misiem w ręce.

- Co to ma być ? - Zapytałam zdziwiona.

Podszedł do podestu, który stał 5 metrów ode mnie i położył tam misia.

- Wyobraź sobie, że to ja.

Wszyscy, oprócz Jace'a, wybuchnęliśmy śmiechem.

- Dlaczego akurat miś?

- A co nie podobny?

Powstrzymałam usmiech i stanęłam prostopadle do celu.
Zmrużyłam jedno oko i podniosłam nóż.

Wypuściłam go z ręki.

Przeleciał przez salę, przebił misia i przytwierdził do do ściany. Trafiłam w samą głowę.

Nigdy nie sądziłam, ze mam tyle siły.

- A nie mówiłem! - Krzyknął Jace.

Reszta treningu minęła dość spokojnie. Przebrnęłam przez resztę ordynarnych ćwiczeń. Rayan uparł się by szlifować moja umiejętność, więc tak też zrobiliśmy.
Na Jace'a starałam się nie zwracać uwagi, mimo tego, że co chwila rzucał jakimiś kąśliwymi uwagami.


***


Po 2 godzinach, wyszłam stamtąd zmęczona jak nigdy. Ruszyłam wprost do mojego pokoju.

Miałam otwierać drzwi, kiedy usłyszałam kroki za mną.

- Dałaś dzisiaj radę. - Usłyszałam Jace'a.

Puściłam jego słowa mimo uszu i weszłam do środka. Nie zdążyłam zamknąć drzwi, kiedy znalazł się koło mnie.

- Nie ignoruj mnie!

- Musze się przebrać i wziąć prysznic. Ucieszyłabym się niezmiernie, gdybyś mi tym razem nie przeszkadzał.

- Och daj spokój. Nie rozpamiętuj tam wszystkiego. Mam dla ciebie mała propozycję.

- Dasz mi się wykapać?

- Oczywiście, tylko mnie posłuchaj. Za 30 minut tu wrócę i zabiorę cie do oranżerii. Nie miałem okazji oprowadzić cię do końca.

- A co jeśli się nie zgodzę?

- To przegapisz okazję życia.

- To ja rezygnuję. - Miałam się odwrócić, kiedy złapał mnie za ramię i zmusił bym spojrzała mu w oczy.

- Clary proszę, co ci szkodzi? - W jego głosie nie było słychać nawet odrobiny sarkazmu.

No własnie co mi szkodzi? Jesteśmy znajomymi, którzy za sobą nie przepadają. Pójdziemy tam, on pokarze mi to co ma zamiar pokazać i dam mi wreszcie spokój.

- Dobra, ale teraz już idź.

Na jego twarzy pojawił się usmiech zadowolenia. Zblizył się do mnie i złożył pocałunek na moim policzku. Po czym wyszedł i zamknął drzwi.

Stałam tam jak sparaliżowana. Na co ja się zgodziłam? Z tego na pewno nie wyjdzie nic dobrego.





sobota, 11 czerwca 2016

LBA #6 #7



Kolejne nominacje!
Dziękuję Wam wszystkim. Te nominacje zawdzięczam A. Fairchild (jej blog) i Lady Herondale ( jej blog)
Coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. 

Pytania od A. Fairchild:

1. Pies czy kot?

Trudny wybór. 
Ze względu na to, że mam kota i żeby na mnie się nie obraził, powiem - KOT.

2. Muzyka czy malarstwo?

Masakra! Trafiłaś w mój czuły punkt.
Kocham obie rzeczy i bardzo często je łączę.
Nie potrafię wybrać jednego.

3. Śpiew czy taniec?

Ty się chyba nade mną znęcasz.
Jak śpiewam, tańczę i na odwrót.
Ale żeby nie było, wybieram śpiew, bo chyba lepiej mi wychodzi :D

4.  Leń czy sportowiec?

Pogrążę się tą odpowiedzią, ale odpowiem szczerze.
Leń.

5. Mieszkasz w... ?

Dom prywatny, no z ogródkiem i te sprawy...

6. Język obcy, który znasz?

Znam dwa. 
Angielski, operuję nim bardzo dobrze i Niemiecki, który przyznam szczerze, kaleczę.

7. A może jest taki język, którego chcesz się nauczyć?

Bardzo chciałabym nauczyć się Hiszpańskiego. 
Bardo melodyjny język.

8. Twoje marzenie ?

Jest tego dużo.
Mam takie jedno.
Chciałabym wybrać się do Nowego Jorku. 
Zostałabym w nim tak długo, aż nie obeszłabym go w szerz i w dłuż. 
Każda dzielnica, uliczka, każdy park i aleja.
Chcę poznać wielu ludzi, a co z tym wiązane wiele kultur.
Nowy jork jest takim zbiorowiskiem rożnych kultur, ciekawych ludzi, budynków i miejsc.
A nocami... wydaje się taki magiczny.

 9. Włosy krótkie czy długie?

Teraz mam dylemat.
Moje włosy są takie sobie, nie wiem. Ni to długie ni to krótkie.
Oczywiście chciałabym mieć jak najdłuższe.

10.  Kolczyk czy tatuaż?

Tatuaż.
Taki delikatny.
Może na nadgarstku lub na biodrze.


Pytania od Lady Herondale:

1. Czemu zaczęłaś pisać?

Nie ma żadnego oczywistego powodu.
Pisałam od dawna, dla siebie.
Postanowiłam się sprawdzić i pokazać to komuś.
Pisanie sprawia mi przyjemność i odstresowuje... bardzo.

2. Od kiedy piszesz?

Bloga piszę 3 miesiące.
Jak napisałam wyżej, pisałam bardzo dużo.
Jak byłam nerwowa, zła czy smutna, chwytałam długopis i skrobałam coś, co odzwierciedlało moje uczucia.

3.  Jakie jest twoje ulubione danie?

Mam wybrać jedno danie?
O nie!
Ja jem jak jestem smutna, jak się cieszę, jak się nudzę. Po prostu cały czas.
Raz dziennie, ale cały czas.
Uwielbiam kuchnie Tajską i Włoską.

4.  Co sądzisz o serialu Shadowhunters?

Lubię go, ale...
Jak dla mnie trochę przesadzony.
Jest taki trochę sztuczny.
Film był lepszy, bardziej prawdziwy i uczuciowy.
Nie chcę obrażać fanów serialu.
Ja tez go oglądam.
Podoba mi się że dodali dużo nowych wątków i podoba mi się oczywiście,,,
Alec!! W filmie był taki przymulony, ale w serialu...
Chodzący CUD!


5. Przeczytałaś panią Noc? Jeśli tak to co o niej sądzisz?

Przeczytałam i jestem Wniebowzięta. <3
Emma i Jules <3
Miałam do niej na początku pewne wątpliwości.
Sądziłam, że już wszystko zostało napisanie i  nic ciekawego się nie pojawi.
Myliłam się i to bardzo.
O takiej miłości jeszcze nie czytałam.
Płakałam tyle razy, że na palcach jednej ręki nie policzę.
Myślę, że coś się stanie z runa parabatai Juliana i Emmy.
Po tej walce z Malcolmem, Emma została poważnie raniona w ramię.
Może runa się zmodyfikuje i będzie unieważniona, a oni nie będą już parabatai. Emma nie będzie musiała być z Markiem dla przykrywki, wyjdzie za Julesa, będą mieli dzieci i będą żyli długo i szczęśliwie. :D

6. Twój ulubiony film?

"Love, Rosie"
Tyle razy ile płakałam i śmiałam się, to żaden film nie wywołał na mnie takiej reakcji.
Mądry, zabawny i wzruszający.
Moja ulubiona aktorka Lily Collins.

7. Jaka jest twoja ulubiona cześć Darów Anioła? (Wybierz tylko jedną! )

Tylko jedna?
Trudny wybór.
Chyba jednak obstawię "Miasto Zagubionych Dusz".
Bardzo dużo Clace <3
Dowiadujemy się więcej o Sebastianie, czy tam Jonathanie jak kto woli.
Bardzo wzruszająca.
Byłam zbulwersowana jak Sebastian chciał się dobrać do Clary ( jego siostry), że aż przeczytałam ten kawałek 5 razy. :D
Chociaż uwielbiam też ostatnią cześć. Wiecie ''pierwszy raz" i te sprawy. <3

8. Masz jakieś zwierzę?

Tak, kotka.

9. Jakiej muzyki słuchasz?

Takiej, która wpadnie mi w ucho.
Przeważnie jest to Pop, R&B lub tym podobne.

10. Ulubiona piosenka?

Wszędzie piszę jakaś inna.
To dlatego, że słucham tego bardzo dużo.
Fifht Harmony - Work from Home

11. Czytałaś kiedyś opowiadanie L.H. lub S.H.? Co o nich sądzisz/?

Nie czytałam ;D

Nominuję:

* Isinusa ( jej blog )
* Ms. Veronica (jej blog)
* Cold Dark Girl (jej blog)

Moje pytania:

1. Co byś zrobiła, jakby jutro miał być koniec świata?
2. Jakie książki mogłabyś polecić? 
3. Masz swój autorytet? Jeżeli tak to jaki?
4. Dlaczego piszesz?
5. Jakiś talent? Teraz możesz się pochwalić.
6. Czy utożsamiasz się z postaciami twojego bloga?  
7. Ulubiony film/serial ?
8. Co sądzisz o twórczości Cassandry Clare?
9. Z jaką osobą chciałabyś zamienić się życiem na jeden dzień ?
10. Bez czego nie potrafisz funkcjonować?






piątek, 10 czerwca 2016

LBA #4 #5


Dzisiaj przychodzę do Was z podwójną eliminacją od Clarissa Fairchild (jej blog) i Magdzia Lightwood (jej blog)
Bardzo Wam dziękuję/

Pytania od Clarissa Fairchild:

1. Twoja ulubiona piosenka.

Mam ich naprawdę dużo. Ostatnio bardzo często słucham"Bad boys" - 

Zara Larsson

2. Ulubiona bajka z dzieciństwa.

Gumisie. Kto ich nie oglądał. :D

3. Twoje przezwisko z młodszych lat.

Mam na imię Izabela, więc kiedy byłam mała moja mama poszła na łatwiznę i wołała do mnie "Bela". 

4. Bez czego nie możesz wyjść z domu?

Bez telefonu i słuchawek. Muzyka jest obecna ze mną całym życiu i nie dałabym radę bez niej, a kiedy nie czuję telefonu w kieszeni zaczynam panikować.

5. 
Masz jakieś zwierze? Jak tak to jakie i jak się wabi?

Mam kota. Wabi się Bonifacy. Wiem dziwne imię ale jest cały czarny i skojarzył mi się z tym kotem z bajki "Przygody kota Filemona".

6.  Czytasz obecnie jakąś książkę? Jeśli tak to jaką?
Obecnie czytam Percy'ego Jacksona "Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Złodziej pioruna".
7.  Jaką książkę możesz polecić?

Bardzo polecam cykl książek "Szeptem" Becca Fitzpatric
8. Zakochałaś się kiedyś?
 
Tak był taki okres czasu, kiedy byłam zakochana.

9. Jakie lody lubisz najbardziej?

Klasyczne czekoladowe lub śmietankowe :D
10. Uprawiasz jakiś sport? Jeśli tak to jaki?

Zawodowo - nie, ale lubię siatkówkę.
11. Ulubiony piosenkarz lub piosenkarska.
Kocham Selena Gomez. Jest dla mnie prawdziwym wzorem. Piszę piękne piosenki i ma wspaniały głos.

Pytania od Magdzia:

1. Jak długo piszesz bloga?

Niedawno zaczęłam. Może jakieś 3 miesiące. 
2. Co Cię inspiruje do pisania?

Bardzo wiele czynników wpływam na moją wenę. Zazwyczaj są to jakieś filmy, ksiażki lun gify, ale najważniejszą rolę pełni tu muzyka.

3. Czy twoi znajomi/ rodzina wie o twoim blogu?

Jest ich paru. Naprawdę niewielu. Z rodziny wie tylko moja mama. 

4. Co byś pierwsze zrobiła, gdy byś dowiedziała się, że twoje opowiadanie, będzie wydane jako książka?

To trochę dziecinne ale zaczęłabym piszczeć i skakać jak to małe dziecko. Nie mogłabym uwierzyć, zaczęłabym biegać w tą i z powrotem, na samym końcu pewnie bym zemdlała albo zdała sobie sprawę że na pewno śnię.
5. Twoje plany na wakacje?

Wyjeżdżam nad morze. jak co roku, a w domu mam zamiar korzystać z wolnego czasu, poświecić go blogu i przyjaciołom.

6. Twoja ulubiona piosenka/i?

Jak już wspominałam jest ich bardzo dużo. Oprócz tej co wymieniłam wyżej mogę dodać jeszcze "Kill Em With Kindness" Seleny Gomez.
7. Twój ulubiony napój na lato?

Woda z miętą, cytryną i lodem. :D

8. Jakim zwierzęciem chciałabyś być?

Kotem.

9. Jaką sławną osobę chciała byś poznać?

Selenę Gomez, Justina Biebera, Lily Collins i Jamiego Campbella Bowera.

10. O czym był twój ostatni sen?

Był dziwny. Cofnęłam się do czasów przedszkola. Siedziałam przy stoliku razem z moimi koleżankami, kiedy nagle przez ścianę wbił się ogromny pająk. Potwornie się ich boje. W podłodze zrobiła się dziura i zaczęłam spadać w czarną otchłań. Sen się urwał, a ja się obudziłam.





czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 8 "Igrająca z ogniem"



Obudziłam się na podłodze biblioteki. Przeciągnęłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Z moich ramion opadł koc. Nie pamiętam żebym była nim przykryta, przed zaśnięciem. Ktoś musiał to zrobić za mnie. Jak miło z jego strony.

Książka, którą czytałam leżała tuż obok. Zamknięta z zaznaczona stroną, na której skończyłam.
Po co ktoś zadawał sobie tyle trudu?

Wstałam i odłożyłam książkę na regał, z którego ją zabrałam. W ostatnim momencie wyleciała z niej karteczka, którą zaznaczona była strona.

Gdy ją podniosłam okazało się, że to był mój rozkład zajęć, który podrzucił mi Jace. Czyżby to on stał za tą cała szopką z kocem? W co on pogrywa?

Dobra, koniec rozmyślań o blondynie. Przejrzałam rozkład i skupiłam się na dzisiejszym dniu.

Sprawdziłam godzinę na telefonie. Była 15:10. Zerknęłam na kartkę. O 15:00 Jest obiad. Jestem spóźniona i to już pierwszego dnia. Niesamowicie.
Dochodzi do tego jeszcze jeden, malutki problem. Nie mam pojęcia gdzie jest jadalnia, czy też kuchnia.

Wyszłam z biblioteki z stanęłam na korytarzu. Zaczęłam rozglądać się na obie strony. Nic, kompletnie. Żadnej żywej duszy. Cenią tu sobie punktualność.

Na oślep wybrałam jedna stronę i ruszyłam na przód. Nie mam pewności, czy poszłam na lewo, czy na prawo. Idąc przyglądałam się wszystkiemu co mijałam.
Rejestrowałam wzrokiem każdy szczegół, aby pamiętać jak wrócić do biblioteki. Zaciekawiły mnie obrazy wiszące co kilka kroków na ścianach.
Wszystkie przedstawiały sceny, na których był anioł. Na jednym wynurzał się z wody, na innym zstępował z niebios.

Szłam nie patrząc przed siebie tylko na boki, więc dlatego wpadłam na kogoś. Poleciałabym do przodu, gdyby nie ten ktoś. Złapał mnie i podtrzymał abym zyskała równowagę.

Spojrzałam w górę na tego "ktosia". Okazał się być wysokim, postawnym brunetem o zniewalającym uśmiechu. Czy w tym Instytucie muszą być sami przystojniacy?!

Cały czasz trzymał moje ręce, gdy to zauważyłam wyrwałam mu je natychmiastowo, na co wydał się zakłopotany. Miał przyśpieszony oddech, z czego mogłam wywnioskować, że biegł.

- Mark Blackthorn  - Wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam.

- Clary... znaczy Clarissa Fray. - Uśmiechnęłam się.

- Musisz być tą nową uczennicą,

Jestem aż tak rozpoznawalna? - pomyślałam.

- Tak właśnie, to ja. Gdzie biegniesz?

- Na obiad. - Wskazał zegarek na ręce - Jak zwykle spóźniony.

- To jesteśmy w podobnej sytuacji. Tylko, że je nie wiem gdzie to jest.

- Nikt cię cie oprowadził? - Zdziwił się.

- Tak jakby, zwiedzanie zakończyło się na bibliotece. - Nie musiał znać szczegółów.

- To chodź ze mną. -Ruszył przodem, co chwila spoglądając czy idę za nim.

Weszliśmy do pomieszczenia przez drzwi, bardzo przypominające te od biblioteki, tylko że odrobinę mniejsze. Mark poszedł zająć zapewne swoje miejsce, zostawiając mnie samą.
Przede mną stał długi stół, przy którym siedzieli uczniowie. Nie było ich, aż tak wielu jak się spodziewałam. Na początku stołu byli dorośli, zapewne nauczyciele.

Kiedy mnie zauważyli, gwar ustał, a wszystkie oczy były skierowane w moja stronę. Wyłapałam wzrokiem Jace'a uśmiechającego się do mnie i poklepującego krzesło obok siebie. Nie miałam wyboru, dlatego że reszta była już zajęta.

Zauważyła mnie również Maryse. Wstała aby mnie przedstawić. Objęła mnie ramieniem i oznajmiła wszystkim jak się nazywam.

W tym momencie do kuchni wbiegła jakaś dziewczyna. Wyraźnie zdenerwowana. Była wysoka, szczupła o długich kruczoczarnych włosach. Uderzająco podobna do Maryse. Była tą dziewczyna, która zawsze chciałam być. Pewna siebie, za którą oglądali się wszyscy chłopcy.

Gdy nas zauważyła podeszła do szefowej instytuty.

- Mamo, miałaś przysłać mi kogoś do pomocy w kuchni. - Oparła ręce o biodra i spojrzała się urażonym wzrokiem.

- Kochanie, uspokój się zaraz kogoś ci przyślę.

Spojrzała po sali. Wszyscy jak na komendę zaczęli rozmawiać, udając bardzo zajętych.

- Ja mogę ci pomóc. - Zgłosiłam się na ochotnika.

- Clary, dopiero tu przyjechałaś i... - Nie dokończyła bo jej córka zdążyła jej przerwać.

- Skoro się zgłosiła. - Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę kuchni.- Clary, tak? - Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się - Ja jestem Isabel, ale mów Izzy. Wszyscy mówią.

Znów zaczęła iść w kierunku kuchni, razem ze mną. Odwróciłam się jeszcze do zebranych przy stole. Patrzyli na mnie jakby z politowaniem i współczuciem. Przecież nie idę na wojnę, a oni własnie tak wyglądają. Dziwne.

Zatrzymała się na środku kuchni i puściła mnie. Przyglądała mi się przez chwilę.

- Ładna jesteś, ale ani trochę nie wyglądasz na Nocną Łowczynię. - Urwała po czym dodała. - Nie szkodzi. Chodź pokarzę ci co i jak.

Pokazała mi wieli gar jakiejś mazi. Była zielona i ... ruszała się. Nie byłam pewna co to jest, ale z grzeczności nie zapytałam. Kawałek dalej były tace z mięsem. Wyglądały lepiej niż ta breja.

- To mięso można już zanieść. - Wskazała tace. - Moja mam je robiła. Tam gotuję się zupa. To już moja zasługa. - Powiedziała z wyraźną dumą. - Rzadko pozwalają mi gotować, ale dziś mama nie miał czasu więc ja przejęłam stery.

Kiwnęłam głowa w geście zrozumienia i zabrałam się za roznoszenie tac. Kiedy ponownie weszłam do jadalni nie budziłam już takiego zainteresowania jak wcześniej. Nie przeszkadzałoby mi to gdyby nie Jace. Obserwował każdy mój ruch, cały czasz uśmiechając się pod nosem. Było to krępujące.

Kiedy rozstawiłam wszystko, wróciłam z powrotem do kuchni. W pomieszczeniu nikogo nie było. Izzy musiała gdzieś wybyć. Coś, co miało być zupą zaczęło się gotować.

- Izyy ! Gdzie jesteś ? - Nic, zero reakcji. - Twoja zupa zaraz wygotuje się z rozumu. Chodź no tu!

Wyłączyłam gaz i wyszłam aby ja poszukać. Przeszłam przez jadalnie. Tam jej nie było. Wyszłam sprawdzić na korytarz. Było słychać czyiś głos. Ruszyłam za dźwiękiem. Przy schodach prowadzących na kolejne piętro stała Izzy i rozmawiała przez telefon. Taka z niej kucharka.
Kiedy mnie zauważyła, ściszyła głos i rzuciła krótkie "Muszę kończyć". Rozłączyła się.

- Clary? Co ty tu robisz ? - Na jej policzki wpłynął rumieniec. Chciałam ja uspokoić, ze nic nie usłyszałam, ale kuchnia nas potrzebuje.

- Twoja zupa.

Te dwa słowa wystarczyły żeby wystartowała i pobiegła do kuchni. Ja podążyłam za nią.
Kiedy dotarłyśmy do pomieszczenia w środku unosił się dym. Jak to możliwe, przecież wyłączyłam zupę.

- Dlaczego dymi? Wyłączyłam zupę. - Widząc przestraszona minę Izzy dodałam. - Izzy co się dzieje?

Ona tylko zasłoniła dłonią usta i wykrztusiła jedno słowo "piekarnik". Sparaliżowana Isabel nie miała zamiaru się ruszyć. Wbiegłam w kłębowisko dymu i zlokalizowałam źródło problemu. Wyłączyłam piekarnik i zaczęłam się rozglądać za gaśnicą. Oczy mnie piekły i czułam, że brakuje mi tlenu. Muszą mieć jakaś gaśnicę. Po drugiej stronie kuchni zamigotało mi coś czerwonego. Pobiegłam na oślep.

Na ścianie wisiała gaśnica. Zerwałam ja jednym ruchem i odbezpieczyłam. Skierowałam w stronę piekarnika i uwolniłam pianę. Dym zaczął opadać, a ogień się zmniejszał.

Kiedy już nie było śladu po płomieniach, wyszłam zaczerpnąć powietrza. Izzy jak stała tak stoi.

Dziwiło mnie to, że nikt z jadalni nie zauważył dymu.
Jak na zawołanie z jadalni wybiegło parę osób, w tym Maryse. Na mój widok gwałtownie się zatrzymała.

- Co się stało? - Spojrzała na nieruchomą córkę. - Izzy co zrobiłaś?

Nie było odpowiedzi. Chciałam wytłumaczyć całe zajście, ale zaschło mi w gardle i nie mogłam wykrztusić ani jednego słowa.

- Tak się kończy wpuszczanie Isabel do kuchni. Ile razy ci już to odradzałem Maryse? - Z tłumu wyłonił się Jace.

- O i nasz płomyczek. A może to ty wznieciłaś pożar? Ty i twój ognisty temperament. - Bezczelnie się uśmiechnął.

Nagle poczułam wszystkie oparzenia, których doznałam gasząc pożar. Zaczęły trząść mi się kolana.
Świat zaczął wirować, a oczy same się zamykały.

Wszystko zrobiło się czarne.
Ostatnie co zarejestrowałam, to przerażona i posmutniała mina Jace'a.

***


Straciłam przytomność. Odzyskałam ją, kiedy ktoś brał mnie na ręce i podnosił do góry.
Jak przez mgłę zamigotały mi blond włosy. Jace. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i starałam się otworzyć oczy. Bez szans. Jakby moje rzęsy ważyły z tonę.
Nic nie widziałam tylko czułam.

Co czułam? Czułam, że kładzie mnie na łóżko i robi to najdelikatniej jak potrafi. Zupełnie jakbym była szklaną figurką, która w każdej chwili może się potłuc.

Łóżko po drugiej stronie ugięło się, więc pewnie usiadł koło mnie. Chciałam go zobaczyć, jego wyraz twarzy. Co czuł musząc nieść mnie tutaj? Zażenowanie, znudzenie, troskę a może po prostu obojętność ?

Nagle zrobił coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Nie po nim. Nie po gościu ,który wszedł mi pod prysznic, nic z tego sobie nie robiąc. Nie po gościu, który żartuje i kpi sobie ze mnie, przy każdej nadarzającej się okazji.

Chwycił mnie za rękę. Jakby mu zależało. Śmieszne!

Co jest w tym najgorsze? Podobało mi się to i  nie chciałam aby ją pościł. Jego obecność mnie uspokaja. Dlaczego? To nie może tak wyglądać. Nie chcę by doszło do czegoś więcej. Nie chcę się zakochać. Koniec i kropka. Zero miłości, zero kłopotów - brak złamanego serca.

Mam ochotę wstać i wykrzyczeć mu, żeby dał mi spokój.

Nic z tego. Moje ciało zastygło w bezruchu. Dam sobie czas.


***


Otworzyłam oczy. To był błąd. Światło słoneczne dochodzące z okna drażniło moje spojówki. Zamknęłam je natychmiastowo.

Ten mały ruch wystarczył, aby osoba siedząca w pobliżu podeszła bliżej.

- Clary? - Odezwał się dziewczęcy głos.  

- Izzy? - Podniosłam się i oparłam na łokciach. Isabel sięgnęła po szklankę wody, stojącą na szafce nocnej. Wzięłam ją. Byłam bardzo spragniona.
- Jak długo spałam ?

- Dwa dni. 

- Dwa dni?! - Zapytałam z niedowierzaniem.

Leżałam tu aż dwa dni?! Tu czyli gdzie?
Rozejrzałam się po pokoju. Nie był mój, trudno było powiedzieć, czy do kogokolwiek należał. Nie było tu oznak zamieszkiwania.

Pomieszczenie utrzymanie w nienagannym porządku. Książki równo ułożone, ściany puste. Brak zdjęć czy plakatów. Może jest to jeden z wolnych pokojów. Tylko dlaczego wylądowałam tutaj, a nie u siebie?

- Twój organizm był słaby, musiałaś odpocząć. Był tutaj jakiś Wieli Czarownik. dziwne, bo oni nie zajmują się sprawami Nocnych Łowców.

Od razu pomyślałam o Magnusie. Nie do wiary, ile on dla mnie robi. Z tego co mówi Izzy wynika, że nie jest to szablonowe zachowanie.

Poczułam się głodna. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Dwa dni bez jedzenie? Ja dwóch godzin nie wytrzymuję!

Słysząc mój brzuch, Isabel postanowiła pójść po coś do kuchni. Nie protestowałam. Kiedy tylko wyszła, spróbowałam się podnieść. Napotkałam się z bólem głowy.

Kiedy jednak mi się to udało, wyprostowałam się na nogach i wstałam.

Na sobie miałam piżamę składającą się z krótkich szortów i luźnego topu. Ktoś musiał mnie przebrać. Mam nadzieję, że zrobiła to Isabel.

Rozległo się pukanie do drzwi. Pewnie Izzy niesie coś dużego i nie da rady otworzyć drzwi. Podeszłam i otworzyłam.

W progu stał Jace. Uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Nasza "Igrająca z Ogniem"* już się obudziła ? - Ugh, zabierzcie go!

- Co ty tu robisz?!

- Nie podziękujesz swojemu wybawcy? -  Prześledził leniwym wzrokiem moje ciało. Wyminął mnie i podszedł do szafy. - I tak w ogóle to jesteś w moim pokoju.

- Jak to w twoim? Dlaczego?

- Jak cię niosłem bohaterko, było mi bardziej po drodze.

- Naprawdę?

Odwrócił się i spojrzał na mnie.

- Nie, po prostu chciałem zobaczyć cię w moim łóżku. - Znów zaczął szukać czegoś w szafie.

Poczuła się trochę głupio. W końcu przyniósł mnie. Westchnęłam.

- Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. - Usiadłam na łóżko i spojrzałam na chłopaka.

- Nie szkodzi, warto było. Chociażby dla zobaczenia cię w tej piżamie.

Spojrzałam po sobie i wróciły mi wspomnienia z naszego pierwszego spotkania.

- Nie chcesz się przebrać? Twój pokój jest nie daleko. A dokładnie to naprzeciwko.

- I nie mogłeś mnie wtedy tam zanieść ?!

- Już ci mówiłem. Myślałaś, że żartuje z tym łóżkiem?

Tak, własnie tak myślałam. Chciałam porozmawiać z nim o tym co się wydarzyło od razu po zdarzeniu. Kiedy to niósł mnie i czuwał przy mnie, ale nie chciałam znów usłyszeć jakiegoś dziwnego wytłumaczenia.

Postanowiłam pójść do siebie i się ubrać. Miałam wychodzić, kiedy mnie zatrzymał.

- Nie możesz sama nigdzie wychodzić. - Powiedział to poważnie. Zdziwił mnie.

- Nie jestem dzieckiem. - Spojrzał na mnie z troską.

- Wiem, że nie jesteś, ale za to jesteś słaba. Idę z tobą. - Zobaczył moja wystraszona minę i dodał. - Spokojnie. zamknę oczy.

Uśmiechnął się zadowolony. Mi nie było do śmiechu. Dałam za wygraną i pozwoliłam mu pójść.

- Ale nie obiecuję. - Dodał.


***


Stałam przed szafą i szukałam czegoś do ubrania. Jace leżał wyciągnięty na łóżku i oglądał ksiażki leżące z boku.

- Dasz radę, czy mam ci pomoc? 

Spojrzałam na chłopaka. Nie był już zajęty książkami. Przyglądał się mi i dosłownie rozbierał wzrokiem.
Zignorowałam jego zaczepkę, wzięłam ubrania i poszłam w stronę łazienki.

Chwyciłam za klamkę i cofnęłam się. Przecież tu nie ma zamków. Jak mogłam zapomnieć po tym wszystkim? 

Muszę go stąd wykurzyć, bo inaczej się nie ubiorę. 

- Dobra Jace, możesz już iść. Dam sobie radę.

- Nie śpieszy mi się nigdzie.

- Ale ja chcę się ubrać.

- Idź do łazienki. - Wskazał drzwi.

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Zrozumiał aluzję i uśmiechnął się zalotnie.

- Nie będzie mi przeszkadzać jak będziesz się ubierać tutaj. Przede mną.

Podszedł do mnie niebezpiecznie blisko. O nie! Nie ze mną.

- Wyjdziesz stąd. Teraz i nie będziesz czekał! - Szłam do przodu, zmuszając go by cofał się do tyłu.

Wychodził. Tak mi się przynajmniej zdawało. Wróciłam do szafy po buty, kiedy usłyszałam jego anielski irytujący głos.


- A może jednak zostanę?

Stał w drzwiach jakby nigdy nic. 

Miałam ochotę go zadźgać.
Pod ręką nie miałam żadnego noża czy czegoś bym mogła go rzucić.
W pobliży stały szpilki.

Nadawały się wręcz idealnie.

Chwyciłam jedna i wymierzyłam w niego. Rzuciłam, ale był szybszy i zdążył zrobić unik.

- Nie to nie! - Usłyszałam już zza drzwi.

Zamknęłam je i wróciłam do wcześniejszego zajęcia.                                                                              
Postanowiłam, że nie będę się stroić. Wybrałam czarne spodenki i szary wełniany sweter. Zakolanówki dla efektu i wygodne buty na szerokim obcasie.

Ładnie i wygodnie. 

Musiałam zajrzeć w mój grafik aby sprawdzić co mnie ominęło.
Nie mam zamiaru odpoczywać, nic  mi nie jest.

Usiadłam przy toaletce. Zastanawiał mnie Jace. Był tajemniczy.

Jeśli już mówimy o chłopakach. Dlaczego nie chce się wiązać?

Mam teraz okres próbny. Dużo nauki. Nic nie może mnie od niej odciągać i dekoncentrować. A nawet jeśli zadam ten test. Będę musiała podjąć najważniejszą decyzję w moim życiu. Jeżeli zwiąże się z Nocnym Łowcą, będę chciała zostać.
Wedy decyzji nie podejmę ja tylko moje serce.

Dlatego muszę trzymać się z dala od Jace'a i innych chłopaków, którzy będą ze mną flirtowali.
Rozsądnie prawda?


Sprawiłam, że moje włosy wyglądają w miarę przyzwoicie i wyszłam z łazienki.

Na łóżku leżało pudełko. Ładne opakowanie z wielka kokardą. Chyba prezent.
Był... BARDZO BŁYSZCZĄCY. Nie dość, że całe pudełko było pokryte brokatem, to był on jeszcze rozsypany po całym łóżko. Będę musiałam sprzątać - CUDOWNIE. Co dziwniejsza? Nie było go tu jeszcze przed chwilą.

Do prezentu była doczepiona kartka. Musiałam zdmuchnąć pokaźną ilość świecidełka, aby móc przeczytać co jest na niej napisane.

Dla naszej bohaterki.
Clarisso, jesteś już tam popularna.
Byłe u ciebie i wszystko jest okej. 
Tak, tak nie musisz dziękować.
A na prezent do ciebie nie wydałem ani grosza.

Wielki Czarownik Brooklynu
Magnus Bane

PS Nie trząść pudełkiem, delikatny towar.



Nie trząść ? Magnus jak zawsze zaskakuje. Może jednak przysłał mi odkurzacz.

Powoli rozwiązałam kokardę i zdjęłam wieczko pudełka. Wnętrze było  wyściełane jedwabistym materiałem, a w środku... w środku wylegiwał się Bonifacy - mój kot. Wyglądał jakby Własnie zasnął na kanapie w salonie.

Świetnie, kolejne łamanie regulaminu. Tylko się obejrzeć, a mnie wyrzucą.

Muszę przyznać Magnusowi, że zna się na obdarowywaniu ludzi. Najpierw pokój, teraz moja pociecha.

Wyjęłam delikatnie kotka, tak aby go nie zbudzić. Położyłam na łóżko. Nie zwrócił uwagi na zmianę otoczenia. Wygiął się w inny, dziwny sposób, mruknął coś zadowolony i spał dalej. Brakowało mi go.

Chciałam zacząć zmiatać brokat z pościeli, kiedy zauważyłam w pudełeczku kolejna karteczkę. Trochę wymiętoloną, zapewne spał na niej kot.

Spokojnie!
Kotek jest na legalu.
Wszystko załatwiłem.

To chyba nie mam się czym martwić. Co jak co, ale kota nie byłoby mi tak łatwo ukryć jak zaczarowany pokój.

Zabrałam spakowana torbę z planem zajęć i wyszłam z pokoju, sprawdzając jeszcze raz czy Boni śpi.Posprzątam później.

Według tej kartki teraz mam Zajęcia z Runo-znawstwa. Ciekawie się zapowiada. Pierwsze zajęcia, równa się pierwsze wrażenie.  Chyba, że minęło to już razem z incydentem w kuchni.

Czuję się wręcz doskonale i mam zamiar się czegoś nauczyć. Trzymając się z dala od kłopotów, które nawiasem mówiąc przyciągam jak magnes.

* Zapożyczona nazwa z "Igrzysk śmierci"


Kolejny Rozdział!
Wiem, że się naczekaliście i mam nadzieje, że wciąż tu jesteście.
Powoli robi się luz w szkole. To oznacz więcej czasu dla Was i bloga.
Cieszę się jak małe dziecko.

Muszę Wam podziękować za te wyświetlenia, bo jest ich już ponad 3.500 i za wszystkie komentarze.
Motywacja jak żadna inna!